5 października 2013

Nasum – Grind Finale [2005]

Nasum - Grind Finale recenzja okładka review coverPłyty kompilacyjne rzadko kiedy prezentują sobą coś ciekawego i w obecnych czasach są czymś niezbyt trafionym (tyczy się to zwłaszcza debestofów), ale gdy w łapska wpada takie cudo, to można się tylko zachwycać. To dwupłytowe wydawnictwo robi wrażenie już od początku – formą wydania. Jest to porządny, bardzo estetycznie zrobiony cd-book w twardej okładce, z potężną 80-stronicową książeczką. Mamy w niej ciekawe notki oraz „biografię”, składającą się z opisów zawartości i okoliczności powstania tego, co zespół zarejestrował podczas piętnastu różnych sesji. Poza tym znajdziecie tam: okładki, prawie wszystkie teksty (oj sporo tego…) oraz masę fotek. Jest co oglądać, jest co czytać, szczególnie, że zapiski zawierają informacje, o których nie wszyscy muszą wiedzieć. Ot chociażby, że „nasum” (fonetycznie: nazum) to po prostu… nos! Dowiadujemy się także — w co dziś trudno uwierzyć — że kapela powstała dla żartu i stąd ta oryginalna nazwa. Co do muzyki – Grind Finale to zbiór kawałków z przeróżnych epek, splitów, mcd-ków, składanek, winyli… Są także bonusy z japońskich wersji „Human 2.1”, „Helvete” i „Shift” oraz niepublikowane numery, które zostały nagrane przy okazji sesji pełnych albumów. Daje to aż 152 (!!!) piosenki, czyli… ponad dwie, kurwa jego mać!, godziny grindowych wymiotów i napierdalań. I tu ciekawa sprawa – wbrew temu, co można by oczekiwać, wysłuchanie tego łomotu w całości za jednym posiedzeniem wcale nie nudzi (nie przesadzam) i jest — o dziwo! — wykonalne. Mimo to — dla lepszego „trawienia” i ogarnięcia tematu — jednak najlepiej dawkować sobie w porcjach po 30 tracków. Jako że jest to niemal cały dorobek kapeli (poza nagraniami z prób czy zaginionymi), to trafiły się i te najstarsze twory, ale na szczęście w ich przypadku dokonano niezbędnych poprawek w brzmieniu, przez co obędzie się bez niepotrzebnych drgawek. Cholernie dobrze się tego słucha, przyjemnie jest się przyjrzeć, jak ten zespół zmieniał się na przestrzeni lat i z niemal cover-bandu Napalm Death (no bo trudno inaczej określić początki Nasum) stawał się coraz mocniejszym i ważniejszym (przy okazji posiadającym własny styl) przedstawicielem nowszej generacji grindu. Spośród wydawnictw zebranych na Grind Finale moją szczególną uwagę zwróciły: split 7" „Smile When You’re Dead” (sporo carcassowych klimatów i melodyki, taki „Reek Of Putrefaction” na speedzie), mcd „Industrislaven” i „Regressive Hostility” (naprawdę świetny materiał, dzięki któremu podpisali papiery z Relapse). Bardzo dobrze prezentują się oczywiście wszelkie bonusy do ostatnich płyt, numerom niepublikowanym też niczego nie brakuje. Warto jeszcze wspomnieć o paru wyjątkowych utworach. Ciekawe są, inspirowane wiadomo kim, balladki „Red Tape Suckers” (3 sekundy) i „Rens” (może ze 2). Prawie śmieszny jest „The Political Structure Is Not What It Seems In The So Called Lucid View That Man Has Upon Today’s Society. What The Eye Sees Is A Lie.”, którego tytuł — jak słusznie zauważono — czyta się dłużej niż trwa ten krótki łomot. Polecam wszystkim pierwotną wersję „Fury”, który jest bez wątpienia najbardziej melodyjnym i chwytliwym tworem w historii Nasum. Sprawdźcie też covery (jest ich kilka) bo wyszły całkiem całkiem, a mam tu szczególnie na myśli „Unchallenged Hate” (musieli się za nich zabrać, musieli!) i „Tools Of The Trade”. Hmm… W ten sposób można rozpisywać się właściwie o większej części tego, co na tych dwóch płytach znajdujemy, a to tylko dowód na to, jak wyjątkowym zespołem był Nasum. Inny jest taki, że poprzez własną muzykę wpłynęli na jeden ze swoich ulubionych bandów – to dzięki nim Napalm Death powrócili do tego, co im najlepiej wychodziło. Przyznacie, że często się takie akcje nie zdarzają? Zastrzeżeń nie mam żadnych, więc polecam to wydawnictwo wszystkim miłośnikom muzycznej brutalności – jest warte swojej ceny! Przy tym to doskonały prezent (szkoda tylko, że to w sumie epitafium), dla tych którzy nigdy na oczy nie widzieli nawet ułamka spośród zgromadzonych tu rarytasów. Co prawda nie ma potrzeby oceniać Grind Finale, ale za cholerę nie mogę się powstrzymać – 10!


ocena: 10/10
demo
oficjalna strona: www.nasum.com

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz