13 października 2022

Supuration – CU3E [2013]

Supuration - CU3E recenzja reviewDzisiaj przyszedł czas na francuską legendę, która ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, jest o dziwo nawet znana ludziom słuchających Death Metalu, przynajmniej tym co pasjonują się nim na poważnie. Co ważne, istnieje ona pod dwiema postaciami – jako S.U.P. oraz okazjonalnie jako Supuration. W zamierzeniu, ten pierwszy miał być tylko i wyłącznie dla „awangardowej” strony grupy (o tym później), ale w praktyce to tak naprawdę nie ma większej różnicy między obiema nazwami, jako że S.U.P. bynajmniej nie zrezygnował z growlingu i ostrości, a i Supuration bynajmniej nie gra sztampowego Death Metalu i też nie brakuje u niego dziwactw. Sprawę też gmatwa fakt, że Cube cz. 3 wyszedł zarówno w wersji „growling”, jak i „czystej”, co wg mnie już w ogóle niweczy sens używania różnych nazw.

Jeśli popatrzeć trzeźwo na dyskografię Francuzów, to nazwa Supuration była używana w praktyce tylko i wyłącznie wokół trylogii „The Cube”, oraz płycie „Reveries”, która jest de facto kompilacją zawierającą ponownie nagrane utwory z taśm demo. Kolejna (już ostatnia) rzecz, to fakt, że trzy płyty grupy wychodziły równo co 10 lat. I o ile „Incubation” (2003) służył za prequel, to część trzecia jest traktowana jako pół-sequel do debiutu (1993).

Przyznaję też bez bicia, że nie chciało mi się wgłębiać w koncept, może kiedyś to zrobię z nudów, ale tak na chłopski rozum, to patrząc choćby na grafikę i tytuły utworów, tematyka zdaje się poruszać wokół poczęcia, ciąży, oraz narodzin bliżej nieokreślonego, metahumanoidalnego „tworu”. Zachęcam do zostawiania komentarzy, jeśli ktoś wie, co autorzy mieli na myśli.

Zastanawiałem się długo, czy określenie „awangarda” pasuje do tego zespołu, ponieważ zazwyczaj jest ono potocznie używane w przypadku muzyki, która łączy różne odległe gatunki, tudzież korzysta z niestandardowych instrumentów, a CU3E prezentuje sobą jak najbardziej zwyczajne, tyle że spokojniejsze granie Metalowe, oparte na progresji, które w moim odczuciu jest klezmerskie w naturze. Ale oczywiście, mogę się mylić.

Kompozycje sobie kiełkują, dojrzewają, a czasem ewoluują w różnych kierunkach i chciało by się rzec, że jest to granie dla przyjemności grania. Zespół sobie dżemuje wokół motywów aż miło i nie stara się zaskakiwać słuchacza technicznymi zagrywkami, czy dziwacznymi strukturami. Wręcz przeciwnie, muzyka wydaje mi się łatwa, prosta i przyjemna, a jednocześnie nie jest to granie prostackie, a bardziej chcące zagościć w głowie słuchacza na dłużej, poprzez swoje bogactwo melodii, solówek i głównych motywów, które każdy utwór posiada i które prowadzą słuchacza delikatnie za rękę od początku, aż po samiutki koniec, po którym następuje nieuchronne wciśnięcie przycisku replay, w celu ponownego zbadania materiału.

Warto wspomnieć, że grupa lubuje się w futuryzmie i zamiłowaniu do sci-fi, co również jest miłą odskocznią w gatunku preferującym cmentarze, horrory oraz okultyzm. Nie byłbym też sobą, gdybym zwyczajowo czegoś nie polecił. W tym przypadku postawiłbym na „Introversion”, „The Climax” oraz „The Delegation” jako zajawkę w pierwszej kolejności do przesłuchania. Pozostaje ostatnie pytanie na koniec - czy powstanie część czwarta w 2023? Mam nadzieję, że tak.


ocena: 8/10
mutant
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/sup.supuration
Udostępnij:

5 komentarzy:

  1. hellalujah:::
    Hahaha, no to teraz wszystko jasne.
    Ich debiut znam doskonale i uważam za płytę bardzo dobrą. Jest tam kilka wyśmienitych patentów, których u nikogo innego nie słyszałem. Po zmianie nazwy na Sup, doszedłem do wniosku, że kolesie wymiękli (pitulenie, czyste wokale etc.) a wówczas miałem do takich roszad mało tolerancyjne podejście :)
    Kilka lat temu skusiłem się jednak na „Reveries...”, oczywiście nie czytając o tej płycie ani słowa.
    Ręce mi opadły jak ją usłyszałem. Jak zespół który nagrał „The Cube” po ćwierć wieku od tego momentu może nagrać taki prymitywny syf.
    Mówisz, że to kawałki z demówek hehehe.
    OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jako doktor nauk death metalowych omijałem SUP bo się koncentrowałem na poznawaniu jak największej ilości Death Metalu ze starszych lat z całego świata. Bodajże niechcący zapodałem sobie SUP - Angelus (nieśmiało polecam) i byłem trochę zdziwiony, bo można tam było usłyszeć Cube'owego Supuration, łącznie z growlingiem.

      Reveries odkopuje materiał z pierwszych demówek / singli (lata 90-91) i nie ty jeden byłeś zniesmaczony, choć z tego co widziałem, to ogólnie ten stuff (zarówno wersje demo, jak i ponownie nagrane) jest odbierany skrajnie.

      Jedni chwalą pod niebiosa i nie rozumieją dlaczego Supuration był olewany, a inni właśnie mówią że to syf. Ja sam nie posiadam (niestety) Reveries, a przy takiej ilości płyt, jaką mam i cały czas zdobywam, to poświęcam to na inne rzeczy (obecnie studiuję dyskografię Revocation i Dying Fetus), więc przez to też nie analizowałem dokładniej tego albumu - ale nie pamiętam, abym miał jakieś negatywne reakcje. Ot, skromny hołd dla starych czasów. Wolałbym pewnie kompilację ich demówek. Może Swano by zremasterował :)

      metant

      Usuń
  2. Ja się obawiam, że Panowie z kapeli mieli "na myśli" przy pracy w tekstach wesoło bulgoczące bongo i sera z truflami... znam tylko The Cube, który ma naprawdę dobrą atmosferę brzmieniowo podobną dla mnie do wczesnego Pyogenesis (ciekawe czy ktoś pamięta Ignis Creatio ) oraz rozmawianego przez nas obok tego wesołego Celestial Season. Próbowałem wejść w te teksty, ale mocniej w abstrakcję chyba tylko brnęło Disharmonic Orchestra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Disharmonic Orchestra było tak, że celowo starali się prowokować potencjalnie negatywne reakcję. Na ich słynnym drugim albumie (którego już sama okładka wzbudza konsternację) jest przecież zdjęcie jak grupa przytula pluszowe misie, a na Ahead to się jako bonus pojawia bawarskie (tak mi się wydaje) piwne przyśpiewki. Nie mówię tego jako krytyki, bo bardzo lubię te albumy i jak najbardziej polecam sobie puścić dla czystej rozrywki i nawet uśmiechu, bo słychać że panowie kochają każdą muzykę i potrafią wszystko zagrać i to na wysokim poziomie.

      Supuration ma to francuskie ę ą, więc starali się (chyba) "coś" opowiedzieć i choć trylogia powstawała 30 lat, to nie mam jakiegoś odczucia aby trójka była mega-specjalnie dopracowana, choć może na tym polega myk, że tylko wydaje się to być lekkie i proste :)

      Wiadomo, że to nie ma podjazdu do przeambitnego The Cube, zwłaszcza pod względem atmosfery. Ale mimo wszystko nie jest to zły album.

      Pyogenesis - bardzo bym chciał aby łaskawie wznowili stare rzeczy w jakimś deluxie. Sama grupa to jest dziwna sprawa, bo ich nowe albumy to jest śpiewny Heavy Metal/Rock, ale promują swoje albumy głównie utworami, gdzie jest growling, wprowadzając w błąd słuchacza, bo na ich płytach Death Metalu jest jak na lekarstwo. Dożyliśmy czasów, gdzie żeby przyciągnąć uwagę ludzi, trzeba grać ekstremalnie, bo jak się ładnie śpiewa, to nikogo to nie obchodzi i ludzie kręcą nosem. Posiadać posiadam, bo podoba mi się tam wiele rzeczy konceptualnie, ale zdaję sobię sprawę, że nie nadaje się to do polecania, chyba że ktoś się nie boi pretensjonalnego Pop Metalu.

      mutant.

      Usuń
    2. No ale pierwsze albumy Pyogenesis brzmieniowo były naprawdę dobre, potem, oczywiście, odlecieli tak daleko, że jak sobie przypomnę okładkę z kubkiem, pastą i szczoteczką do zębów- aż strach się zagłębiać w teksty.. ;) a Disharmonic Orchestra to jednak klasa. Mało znam takich kapel współcześnie, co robią takie wrażenia.

      Usuń