23 marca 2010

Empyrium – Songs Of Moors And Misty Fields [1997]

Empyrium - Songs Of Moors And Misty Fields recenzja okładka review coverZanim Niemce z Empyrium wpadli na pomysł tworzenia muzyki akustycznej, jak na opisywanym już „Weiland” czy poprzedzającym go „Where At Night The Wood Grouse Plays”, grali coś, co można nazwać blackującym folkiem. Wydaje mi się jednak, że te dwa słowa nie oddają nawet w połowie, tego, co dostarcza nam — w mej skromnej opinii najlepszy ich album — Songs of Moors and Misty Fields. Ten trwający coś ponad 40 minut longplej to esencja ponuractwa, melancholii i nostalgii, a jednocześnie fantastycznego muzycznego rzemiosła muzycznego. Spokojne, pełne nastrojowości i piękna ucieleśnienie smutku i zadumy. Nie jest to jednak muzyka dla debili, którzy z byle gówna mają ochotę się pociąć – co to, to nie. Jest to raczej muzyka dla tych, którzy chcą się na chwilę zatrzymać i trochę pomyśleć nad sobą. Rewelacyjna do słuchania wieczorem, kiedy nikt nie będzie przeszkadzał kretyńskimi pytaniami czy prośbami. Więc słuchawki na uszy i słuchać. Songs Of Moors And Misty Fields zaczyna się spokojnie, nawet jak na i tak spokojny album, akustycznie, usypiająco. Ale wraz z pierwszymi nutami „The Blue Mists of Night” robi się żywiej, co w przypadku Empyrium oznacza, iż robi się wolno. I chociaż w tle pobrzmiewa podwójna stopa, należy ją jednak potraktować jako ozdobnik, coś nadzwyczajnego, bo zaprawdę – nie podwójnymi stopami ongs Of Moors And Misty Fields stoi. Empyrium bowiem to mistrzowie kolażu akustycznych instrumentów i motywów (które dadzą potem początek ich nowemu image) oraz ponurych elektryków. To dzięki nim właśnie album zyskał tyle rzeczonego ponuractwa i nastrojowości – każdy utwór ma fantastycznie skomponowane motywy gitarowe, który choćby w takim „Ode to Melancholy” zabijają. Wspomnieć jeszcze należy o rewelacyjnych solówkach, które wręcz ociekają melodyjnością i genialną prostotą niczym kinder-metale błotem na Przystanku Woodstock. Krążek wieńczy „The Ensemble Of Silence”, którego początek — delikatna gitara, flet i szepczący wokal — powala mnie na kolana, a który sam w sobie jest fenomenalnym utworem, gdzie można usłyszeć wszystkie mistrzowskie patenty zespołu. Kapitalny koniec dla genialnego albumu. Szkoda tylko, że już zakończyli swoją działalność.


ocena: 10/10
deaf
oficjalna strona: www.empyrium.de

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz