23 marca 2010

Fear Factory – Soul Of A New Machine [1992]

Fear Factory - Soul Of A New Machine recenzja okładka review coverWśród fali death metalowych debiutów z początku lat 90-tych pojawiła się także osobliwa płytka zespołu o dość nietypowej nazwie. Fabryka Strachu, bo o nich tu mowa, poszli w zdecydowanie innym kierunku niż większość ówczesnych kapel, ale efekty osiągnęli co najmniej intrygujące. Nie jest to co prawda wybitnie innowacyjne granie, bo wpływy Suffocation, Godflesh czy przede wszystkim Napalm Death (ale nie wczesnego) słychać dość wyraźnie, ale dają się odczuć także zaczątki własnego, oryginalnego stylu, który — jak czas pokazał — stosunkowo szybko z brutalnym death metalem zerwał. A na czym ta wyjątkowość polega? Po pierwsze, brzmienie (skorzystano z usług etatowego producenta Earache…) – brudne, szorstkie, bardzo mechaniczne, z wyraźnym basem – praktycznie pozbawione pierwiastka ludzkiego. Druga ważna sprawa to użycie elektroniki, która nadała muzyce specyficznego, dość syfiastego i nieprzyjemnego klimatu (coś jak u wspomnianego Godflesh). Trzeci istotny element Soul Of A New Machine to czyste, choć jeszcze nie do końca obrobione, wokale Burtona C. Bella. I to chyba największa nowość w brutalnym death metalu. Oczywiście Burton nie śpiewa czystym głosem przez całą płytę, bo bozia raczy wiedzieć, co by z tego wyszło – ja jedynie podejrzewam, że zupełnie kupy by się to nie trzymało. Takie odrobinę melodyjne wstawki pojawiają się od czasu do czasu (podstawowa maniera to ryk/krzyk a’la Barney) i wypadają naprawdę ciekawie. Death metal w wykonaniu Fear Factory nie jest specjalnie finezyjny, utwory opierają się na prostych patentach, rytmicznym ładowaniu, co tworzy obraz albumu bardzo hermetycznego, zbitego, niemal wpadającego w grind. Brak na Soul Of A New Machine jakichś większych urozmaiceń technicznych, próżno szukać solówek czy wpadających w ucho melodii; cała płyta jest pod tym względem dosyć jednolita (pewnym urozmaiceniem są czyste wokale), przez co może być trudna w odbiorze, bo trwa przeszło 55 minut, a do najlżejszych nie należy. Jednak zapewniam, że raz na jakiś czas warto przez ten materiał przebrnąć.


ocena: 7/10
demo
oficjalna strona: www.fearfactory.com

podobne płyty:

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Dobry album, jak wyszedł niszczył obiekty. Twardogłowi mieli z nim problem mimo tego że tak blisko grindu czy death metalu leżał. Dla mnie od pierwszego dnia zakupu kasety MG był super. Brzmienie też zajebiste i ten przesterowany bas pod gitarami, Miod malina. Album ma 30 lat i wciąż zajebiscie sie go słucha. Polecam

    OdpowiedzUsuń