Z roku na rok coraz mniej jest kapel, na których nowe płyty czeka się ze szczególnym napięciem, a nawet jeśli już któraś rozbudzi nadzieje na coś naprawdę spektakularnego, rozczarowuje w momencie premiery. Igorrr jest tu chlubnym wyjątkiem, bo nie dość, że od momentu przedzierzgnięcia się z solowego projektu w zespół z krwi i kości regularnie podnosi i tak już wysoki poziom muzyki, to jeszcze za każdym razem potrafi zaskoczyć czymś zupełnie niespodziewanym. Amen jest tego doskonałym potwierdzeniem, chociaż pewne obawy mogły budzić zmiany w składzie, zwłaszcza te dotyczące wokalistów. Jak się okazało – niesłusznie; odświeżona ekipa zaprezentowała się na Amen z jak najlepszej strony.
Gautier Serre przygotował trzy kwadranse szalenie urozmaiconej i pozbawionej jakichkolwiek ograniczeń muzyki, w której roi się od kontrastów, nieoczywistych wpływów, odważnych pomysłów i absurdalnych na pozór rozwiązań. Sama różnorodność klimatów przyprawia o zawrót głowy. Lider Igorrr ponownie zestawił ze sobą elementy, które w teorii nijak nie powinny do siebie pasować, a które na Amen z jakiegoś powodu nabierają sensu, w związku z czym między „Blastbeat Falafel”, „ADHD”, „Infestis” czy „Ancient Sun” nie ma żadnych zgrzytów. Ta zabawa gatunkami i konwencjami budzi podziw, bo cały materiał sprawia mnóstwo frajdy i z przyjemnością się do niego wraca, nie jest zaś tylko sztuką dla sztuki czy rezultatem eksperymentatorstwa na siłę. Co istotne, Gautier nieco inaczej rozłożył akcenty i odczuwalnie większy nacisk położył na walory koncertowe nowych utworów, toteż większość z nich powinna się świetnie sprawdzać na żywo.
Awangardowy duet Le Prunenec-Lunoir, który zachwycał fanów Igorrr przez kilkanaście lat, niedługo po wydaniu „Spirituality And Distortion” został wymieniony na inny, znacznie bardziej przyziemny, Alexandre-Le Bail, co natychmiast odbiło się na brzmieniu zespołu. O ile znany ze Svart Crown JB wszedł do składu bez kompleksów, za to z doświadczeniem i odpowiednią sceniczną charyzmą, tak Marthe wydawała się pomyłką w procesie rekrutacji: zagubiona i niepewna. Z czasem nowa wokalistka zrobiła postępy i nieco się rozkręciła, choć nie na tyle, żeby choćby zbliżyć się do poziomu Laure – to absolutnie nie ta skala talentu (i chyba wrażliwości). Trzeba jej natomiast oddać, że w materiale skrojonym stricte pod jej umiejętności spisała się naprawdę dobrze: lekko i naturalnie; wisienką na torcie są pojawiające się w paru utworach (m.in. w „Daemoni”) nawiedzone partie.
Jako że na Amen nie mam za bardzo do czego się przyczepić — bo jak się nietrudno domyśleć, również produkcja płyty jest dopieszczona do najmniejszego detalu — zwrócę uwagę na dwie rzeczy, których, w imię zachłanności, życzyłbym sobie więcej. Po pierwsze: głupawe elementy (w tym także pochodzenia zwierzęcego), które w jednej sekundzie potrafią zmienić nastrój utworu albo wywołać napad śmiechu. Po drugie: barok. Rozumiem, że ograniczenie takich wpływów akurat może być podyktowane możliwościami wokalistów (JB potrafi tylko drzeć japę), ale np. klawesyn tu i ówdzie by nie zaszkodził.
Amen jest tak inny od „Spirituality And Distortion”, że nawet nie podejmuję się oceny, czy jest od niego lepszy, czy gorszy. To zresztą bez znaczenia, bo jedno jest pewne – Igorrr ponownie nie zawiódł. Gautier skomponował kapitalny, a przy tym dość mroczny materiał, który każdego miłośnika ambitnych dźwięków na długie godziny przykuje do głośników.
ocena: 9/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/IgorrrBarrroque



