Swego czasu byłem przekonany, że skoro Teitanblood nagrali już swoje opus magnum, to do kolejnych albumów będą podchodzili na luzie i bez ciśnienia – po prostu pewni siebie i jakości przygotowanego materiału. Rzeczywistość okazała się jednak inna i „The Baneful Choir”, jak na standardy Hiszpanów, był albumem bardzo średnim, żeby nie powiedzieć – rozczarowującym. Zespół najwyraźniej miał tego świadomość, więc majstrując przez kilka lat przy krążku numer cztery, poprawił (zbyt) liczne błędy poprzednika. Rezultat: Teitanblood znów jest taki, jaki najbardziej lubię, czyli przede wszystkim radykalny muzycznie.
From The Visceral Abyss to nie tylko udana rehabilitacja po nieco niemrawym poprzedniku, ale także dowód na to, że Hiszpanie dojrzeli/rozwinęli się kompozytorsko, a przy tym, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i ciągle mają w zanadrzu sporo dewastujących pomysłów. W muzyce Teitanblood jak zawsze przenikają się elementy ekstremalnego death i black metalu (tylko od indywidualnych preferencji zależy, kto czego usłyszy więcej, ja stawiam na death), co samo w sobie jest gwarancją… niczego, bo gdy nie ma w tym odpowiedniego zaangażowania, rezultat może przypominać „The Baneful Choir”. Na szczęście tym razem kwartet z Madrytu (tfu! hehe…) należycie przyłożył się do grania, więc o poziom żywiołowości i pierdolnięcia nie trzeba się martwić – album jest naprawdę brutalny, gwałtowny i chaotyczny oraz, intencjonalnie czy nie, zaskakująco łatwy w odbiorze. To ostatnie wynika z paru chwytliwych riffów (zwłaszcza w „Strangling Visions” i utworze tytułowym) oraz całej masy nieoczywistych solówek (np. pierwsza z brzegu zalatuje typową szwedzizną), z których część chyba nawet była improwizowana.
Objętościowo From The Visceral Abyss niemal nie różni się od poprzedniej płyty (52 minuty), a mimo to zawiera znacznie więcej muzyki sensu stricto. Zespół drastycznie ograniczył ambientowe spulchniacze-naciągacze-wkurwiacze (choć całkiem ich nie wyeliminował – vide zapchajdziura, która doczekała się osobnej ścieżki i tytułu – „Sevenhundreddogsfromhell”), nie wciska „klimatów” na siłę tam, gdzie to niepotrzebne, no i dużo szybciej przechodzi do konkretów, czyli intensywnego napierdalania. Na dobrą sprawę ambientu zostało tylko tyle, żeby podbijał kontrast i służył do dynamizowania muzyki, co przydało się zwłaszcza w zajebiście rozbudowanym „Tomb Corpse Haruspex”, który przy swojej monstrualnej długości (15 minut!) ani przez chwilę nie zamula, nawet w dość transowej końcówce.
Brzmienie From The Visceral Abyss, choć ostre i gęste, jest na tyle przejrzyste, że można bez trudu wyłapać większość aranżacyjnych niuansów i delektować się każdym riffem, co przy tempach osiąganych przez Teitanblood i młynie, jaki sobie upodobali, wcale nie jest takie oczywiste. Co istotne, nikt nie oskarży zespołu, że poszedł na kompromis i wypolerował sobie sound, bo wciąż zalatuje od niego piwnicznym syfem i piekielną siarą.
Teitanblood stosunkowo szybko dorobili się w podziemiu miana zespołu kultowego, jednak przez ostatnie kilka lat nie zrobili zbyt wiele, żeby ten status podtrzymać. Aż do teraz. From The Visceral Abyss zawiera wszystko, co w stylu Hiszpanów najlepsze, rozwija sprawdzone patenty, a zarazem stanowi wyraźny krok naprzód choćby w kwestii produkcji czy ogólnej przystępności. Klasa!
ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/ttnbld.official
0 comments:
Prześlij komentarz