22 marca 2010

Christ Agony – Condemnation [2008]

Christ Agony - Condemnation recenzja okładka review coverOczekiwanie na opisywany materiał Christ Agony przeciągało się jak decyzja o wyborach w PZPN, bo — w co trudno uwierzyć — na horyzoncie nie było dla tej płyty wydawcy. Czy to przypadkiem nie jest „odrobinkę” dziwne, jak na zespół tej klasy i o taaakich dokonaniach? Toż to sprawa dla komisji śledczej! Przy tym całym kuriozum tylko jedna kwestia była dla mnie pewna – że Condemnation będzie w kraju płytą roku, choć mniejsza już o to którego. I faktycznie, nie ma tu dla niej konkurencji, nawet pomimo tego, iż nie jest aż tak doskonała, jak przypuszczałem i w moim prywatnym rankingu uplasowała się nieco poniżej debiutu Union. Dla porządku warto dodać, że wbrew początkowym zapowiedziom, album zawiera wyłącznie premierowe kompozycje – nie powtórzono żadnego kawałka z „Demonology”, więc epka pozostanie dla fanów rarytasem. Co do samej muzyki… mamy tu do czynienia z tym, do czego Cezar wszystkich przyzwyczaił na swoich ostatnich wydawnictwach, plus sporo nawiązań do okolic „Unholyunion” – tak jeśli chodzi o klimat, jak i o specyficzny feeling. No i cóż… daje to w sumie czwartą część trylogii. Powyższe stwierdzenie oczywiście logicznie kupy się nie trzyma, ale pod względem zaprezentowanych na krążku dźwięków – jak najbardziej. Condemnation zawiera świetnie wam znane elementy: chropowate, dobrze wkręcające się riffy, akustycznie wstawki (a także interludia), kontrolowany poziom brudu, dużą płynność zmian tempa, stale obecne emocje, rozpoznawalne od pierwszych sekund, zróżnicowane (również czyste!) wokale i zwartą, dobrze naoliwioną sekcję. Przy garach na chwilę się zatrzymam, bo nie spodziewałem się tu cudów, ale Icanraz poradził sobie naprawdę nieźle, a jego partie są ciekawe i dość urozmaicone. Szkoda, że melodie nie są tak uwypuklone, jak u Union (choć trafiają się wyjątki – chociażby genialny „Condemnation part I”), przez co Condemnation może być dla niektórych materiałem zbyt trudnym, szczególnie przy pierwszych przesłuchaniach. Fakt ten może spotęgować „The LeviThan’Suite” – ponad 12-mnutowy hymn, przez który tylko fani starszych dokonań przebrną bez problemu. Zanim zakończę, wymienię jeszcze wyraźny minus, który ma związek z brakiem zaplecza w postaci profesjonalnej wytwórni – jakość dźwięku. Christ Agony naprawdę zasługuje na lepsze brzmienie, które mogłoby w pełni uwydatnić wszelkie atuty muzyki, a tego w Studio X dokonać się nie udało. Czego by się jednak nie czepiać, Condemnation pozostaje bardzo porządnym krążkiem, spełniającym niemal wszystkie moje wymagania.


ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/ChristAgony

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz