23 marca 2010

Kataklysm – Temple Of Knowledge [1996]

Kataklysm - Temple Of Knowledge recenzja reviewTemple Of Knowledge jest przez wielu fanów Kataklysm — zwłaszcza tych starszych — uważany za ich najlepsze dokonanie. Może i również byłby moim ulubieńcem, gdybym zaczął ich słuchać wcześniej. Mimo wszystko trudno jest odmówić mu statusu zajebistego krążka. Na pewno wyróżnia się on najmocniej na tle pozostałych dokonań Kanadyjczyków. Czemu wyróżnia się najmocniej? A no temu, że jest to niewątpliwie najbardziej złożone i technicznie dzieło Kataklysm. Po bardzo dobrym, dość grindowym debiucie na Temple Of Knowledge nastąpił całkowity zwrot akcji. Przede wszystkim kawałki stały się bardziej klarowne, melodyjne i naprawdę techniczne, poza tym Panowie dołożyli sporo kapitalnych solówek. Czasem trudno jest delektować się soczystą solówą, ponieważ Mr. Hound i Lacono skutecznie potrafią je zagłuszyć swoimi niebywałymi charchotami i bełkotami, za co duże brawa dla nich! Rozmaitych ryków, wrzasków i pisków jest tu bez liku. Tak na marginesie jestem ciekaw, co się stało z Sylvainem Houndem, mało kto miał tak charakterystyczny charchoczący growl… Ciekawa jest również koncepcja albumu. Całość podzielona została na 3 rozdziały, z których każdy ma po 3 utwory. Ogólnie jest dość bogato przez całe 9 tracków. Pierwszy rozdział to zdecydowanie przewaga ostrego, mechanicznego napierdalania, drugi łączy owo napierdalanie i dodaje więcej melodii jak i zmian tempa, trzeci jest najbardziej melodyjny z jeszcze bardziej zróżnicowanymi zmianami tempa. Album kończy piękny kawałek bonusowy „L’Odysse…”, to co w nim przykuwa moją uwagę to bardzo wyselekcjonowana i czysta melodyjność. Świetne zakończenie świetnego albumu. Temple Of Knowledge to zdecydowana perełka wśród wszystkich albumów Kataklysm, można nawet się pokusić o stwierdzenie, że to najbardziej unikatowy album Kataklysm. Swojego czasu, Panowie mówili, że chcieliby nagrać coś co byłoby połączeniem Temple Of Knowledge z ich obecnym stylem, myślę, że takie dzieło byłoby niesamowite. Tymczasem zachęcam do lektury tego oryginalnego brutal death metalowego albumu.


ocena: 9/10
corpse
oficjalna strona: www.kataklysm.ca

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:


Udostępnij:

3 komentarze:

  1. Jedynka i zwłaszcza dwójka dla mnie najlepsza ale od nich właśnie zacząłem słuchać Kataklysm. To co później się stało to był szok ale w tym znaczeniu niestety negatywnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sylvain miał schizofrenię i się leczył w wariatkowie. Wyszedł z niego chyba dopiero gdzieś w 2008. Zresztą słychać, że coś było z nim nie tak, patrząc jak zmienia się ten wokal i robi kawalkadę dziwnych słów i sformułowań. To nie był zabieg artystyczny, on naprawdę miał problemy. Dzisiaj pewnie bierze leki i stara się żyć spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  3. hellalujah :::
    To co piszesz o jego chorobie dużo tłumaczy. Wokale są obłąkańcze. Pasja leje się w nich strumieniami
    Mi kojarzą się z debiutem Brujeria (przede wszystkim tymi z najbardziej grindowych utworów).
    A jak mi się coś kojarzy z debiutem Brujeri, musi być kurwa dobre :)
    Kawal zajebistego grania.

    OdpowiedzUsuń