20 grudnia 2010

Vesania – God The Lux [2005]

Vesania - God The Lux recenzja okładka review coverW życiu nigdy nie ma tak, żeby wszystko było cacy od początku do końca. I tak na przykład chcąc jak najszybciej dorwać „Torture Garden”, musiałem — już nie chcąc — zakupić też God The Lux nachalnie promowanej, a niewiele wartej Vesanii. Skoro moje zdanie o tym zespole już znacie, teraz słów kilka na temat samej płyty. Wygląda to tak — i nawet taki black metalowy ignorant jak ja jest w stanie to wychwycić — że kolesie próbują rżnąć z Emperor, głównie tego z okresu „Prometheus” (czasami w sposób wołający o rąbnięcie z liścia w umalowane facjaty), ale przez natłok miernego klawiszowego plumkania i zorientowanie na psucie własnych kompozycji zbliżają się do wojowników o mokre koronki (obojętnie jakiej płci) z Dimmu Borgir. Nie mam nic przeciwko klawiszom w metalu (co paru idiotów próbowało mi nieudolnie zarzucać), ale jak niemal w każdej sekundzie — i wcale nie przesadzam! — „właściwego” albumu słyszę takie rozmemłane, banalne dźwięki, to mnie odrzuca jak od zwietrzałej wódki. Do tego wymyślili sobie, że to jest „symphonic black metal”, a niektórym uroiła się tu nawet awangarda. Nieee, to w żadnym wypadku nie jest „symphonic”, a zestawianie tego drugiego terminu z kapelami pokroju Vesanii to już absurd na miarę kariery Macierewicza, Ziobry, Kurskiego czy jeszcze innego buca. Vesaniowcy powinni na próbę (a nawet na próbie) odstrzelić klawiszowca albo poobcinać mu palce, a już przynajmniej odciąć go od prądu, żeby przekonać się, ile tracą z nim w składzie. Tak na dobrą sprawę uwagę mogą zwrócić najwyżej „Rest In Pain” (tak do połowy, potem się rozjeżdża), „Posthuman Kind” (ze względu na wyróżniające się wolniejsze tempo) i „The Mystory” z niezłym riffem na początek. Jako, że nie ma specjalnie na czym ucha zawiesić, to i w głowie po wysłuchaniu God The Lux niewiele zostaje. A jeśli nawet, to przy „Inlustra Nigror” wszystko skutecznie wywietrzeje, bo właśnie w tym „kawałku” moi kochani piewcy awangardy władowali 25 minut ciszy (to jeden z bardziej wartościowych fragmentów płyty, hehehe) i jakieś bezsensowne bzyczenie na koniec. Jeśli ktoś przy tym nie uśnie, to przynajmniej zdąży o Vesanii zapomnieć. Na tyle w pełni zasługują.


ocena: 3,5/10
demo
oficjalna strona: vesania.pl

podobne płyty:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz