2 listopada 2011

Obscura – Omnivium [2011]

Obscura - Omnivium recenzja okładka review coverZdaję sobie sprawę z tego, że wielu miłośników instrumentalnie dopieszczonego death metalu z wypiekami na twarzy wyczekiwało tej płyty — sam chyba też trochę czekałem, jednak nie na tyle, żeby nie spać po nocach — zastanawiając się, co też niezwykłego niemiecko-holenderska machina wymyśli tym razem. I tu mamy zonka. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało przy takim zaawansowaniu technicznym, kompozytorsko muzycy Obscura właściwie stanęli w miejscu. Zauważalny postęp dotyczy jedynie brzmienia (szczególnie gitar – zyskały na ciężarze), bo same utwory nawet w szczegółach praktycznie nie odbiegają od tych z „Cosmogenesis”, a zarazem pokazują, że niczego lepszego od „Anticosmic Overload” już raczej nie wymyślą. Jak dla mnie za dużo tu niezaprzeczalnie ambitnych i wymagających, ale jednak schematów. Od takiego zespołu powinno się wymagać znacznie więcej niż od średniej gatunkowej, tymczasem panowie ujawniają ciągoty do niepotrzebnych dłużyzn, smętnych niby-klimatów i pustej, prowadzącej donikąd (a właściwie do solowej płyty Christiana Müenznera) trzepaniny. I tu pojawia się pytanie. Czy odtąd Obscura będzie regularnie klepała utrzymane na wysokim poziomie, ale niewiele się od siebie różniące super techniczne płyty, czy może muzycy dadzą sobie więcej czasu na gruntowne przewartościowanie stylu. Pisząc o progresie nie wspomniałem w tym kontekście o nowinkach. I dobrze. Na Omnivium tą najbardziej rzucającą się na uszy, a zarazem trochę rozpaczliwą nowością są czyste wokale. Steffen Kummerer nie wiedzieć czemu wymyślił sobie, że jest wszechstronnym wokalistą i potrafi nie tylko drzeć mordę, ale i ładnie zaśpiewać. Nie potrafi, a jego smęty i próby wejścia w wyższe rejestry (chyba za sprawą komputera) powodują jedynie niesmak, bo kojarzą się z przeciętnymi wyczynami koreańskich entuzjastów karaoke. Rozumiem, że to jego zespół i on tam rządzi, ale koledzy powinni mu zasadzić za takie wyczyny kopa. Tak na dobrą sprawę album obyłby się bez tych wpakowanych na siłę nowalijek – gdy leci szybka, skomplikowana, brutalna napierducha, riffy świszczą, bas faluje, wokalista skrzeczy, a perkusja gęsto nabija, to takie oblicze zespołu bardzo mi pasuje. Nic nowego, ale konkretnie – w takich partiach Obscura wypada zdecydowanie najlepiej, więc cieszy, że są one wyraźnie ostrzejsze od tych z „Cosmogenesis” oraz jest ich więcej. Gorzej, gdy chłopakom zbiera się na walcowanie (jak w końcówce „Ocean Gateways”) – wtedy robi się drętwo, a do drzwi zaczyna dobijać się nuda. Lżejsze klimaty to także coś, z czym Obscura sobie nie radzi, więc powinni tego raz na zawsze zaniechać. Ocena Omnivium nastręcza trochę problemów ze względu na niepotrzebnie rozjechany stylistycznie materiał. Za samą sieczkę należą się chłopakom brawa, wszak słucha się jej świetnie i robi dobre wrażenie. Sprawę komplikują elementy, które do tej napierduchy nie pasują, zamazują ją, i których ominąć się nie da. Mogło być bardzo dobrze, ale nie jest – czyli po naszemu 7,5.


ocena: 7,5/10
demo
oficjalna strona: www.realmofobscura.com

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz