23 października 2014

Nucleator – Home Is Where War Is [2012]

Nucleator - Home Is Where War Is recenzja okładka review coverSchyłek pierwszej dekady oraz początek drugiej lat dwutysięcznych zapisze się w historii metalu całą masą, lepszych i gorszych, kapel grających oldschoolowy thrash; pewnie nawet dorobi się własnej etykietki spod znaku „new wave of". Zapatrzenie się w muzykę lat osiemdziesiątych jest tak oczywiste, że w wielu przypadkach tylko wysoki poziom produkcji i realizacji pozwala uniknąć pomyłki. Jedną z takich, bardzo klasycznie brzmiących kapel, jest niemiecki kwintet Nucleator. W sumie to wiele więcej pisać nie trzeba, bo pochodzenie zespołu, a także jego nazwa zdradzają dosłownie wszystko. Pochodzenie zobowiązuje do szybkiej, szaleńczej niemal jazdy na złamanie karku, wielokrotnie wchodzącej w rejony zwykle kojarzone z death metalem (szczególnie w kwestii wokali) – i tak też się, oczywiście, dzieje, zaś z nazwy dowiadujemy się, że chłopaki mają bardzo militarystyczne sny i marzenia. Sama muzyka jakoś specjalnie odkrywcza nie jest, koła muzycy nie wymyślili, ale słucha się jej raczej przyjemnie i w sumie lekko. Riffy mają przyjemne jebnięcie, garowy uwija się jak kurwa w przykościelnym burdelu w sobotni wieczór sprawnie narzucając mordercze tempo, bas — trochę zasmucająco — sprowadza się do roli podbijacza rytmu i ginie w ogólnej zawierusze, natomiast wokale wprowadzają do i tak już agresywnej muzyki dodatkowe wiadra adrenaliny i brutalności. Klasycznie, że hej. Home Is Where War Is stoi na całkiem niezłym poziomie, aczkolwiek w kilku miejscach typowa dla produkcji kompozycyjna swoboda i lekkość oddają pola nieco nużącemu zapchajdziuryzmowi. Na szczęście zdarza się to raczej rzadko i w nieznacznym tylko stopniu wpływa na odbiór. Z drugiej jednak strony, jest na płycie parę kawałków, które w stu procentach wypełniają definicję słowa „przebój”. Tytułowy „Home Is Where War Is”, którego refren fantastycznie sprawdziłby się w roli dzwonka na komórkę, „Endless Nightmare”, bądź murowany faworyt do tytułu „najbardziej pacyfistyczno-ekologiczny refren roku” – „Nuclear War”. Podsumowując, Home Is Where War Is to dobry, solidnie nagrany i równie porządnie wykonany album, który na pewno powinni przesłuchać miłośnicy oldschoolowego grania. W sumie to jest nawet lepszy niż to, bo — jestem pewien — przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy po prostu cenią sobie intensywne i bezkompromisowe granie.


ocena: 8/10
deaf
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/NucleatorThrash
Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz