27 stycznia 2024

Aborted – Slaughter & Apparatus: A Methodical Overture [2007]

Aborted - Slaughter & Apparatus: A Methodical Overture recenzja reviewW Listenable Records swego czasu mieli niezłego nosa do młodych i utalentowanych grup, które pod jej skrzydłami całkiem ładnie się rozwijały. Wszystko oczywiście do czasu, bo gdy taka młoda i utalentowana kapela zyskiwała na rozpoznawalności, szybko padała łupem którejś z dużo większych i bogatszych wytwórni. I w tym momencie zwykle zaczynał się dramat – zbyt długie umowy i coraz to gorsze płyty. Wydawać by się mogło, że Aborted byli zbyt undergroundowi, żeby tak po prostu dać się złamać kilku ojrasom więcej, ale jednak. Po przejściu do Century Media Belgowie zaliczyli zatrważający spadek formy.

Niedługo po świetnym „The Archaic Abattoir” kompletnie posypał się skład zespołu, na placu boju ostał się jeno Sven, więc do nagrań kolejnej płyty przystąpił z całą gromadką nowych kolegów (do zarejestrowania garów zatrudniono Davida z Psycroptic), a wokalnie w studiu wspomógł go nawet bóg z przeszłości – Jeff Walker. Przy tak drastycznych zmianach personalnych nie powinny dziwić zmiany w muzyce, a jednak Aborted zaskoczyli.

Slaughter & Apparatus: A Methodical Overture to materiał doskonale zagrany: precyzyjnie, z rozmachem i dbałością o szczegóły. Technika każdego z muzyków jest godna pozazdroszczenia, a swoboda, z jaką poruszają się w różnych stylistykach może robić wrażenie. Slaughter & Apparatus to także materiał naprawdę dobrze brzmiący. Tue Madsen zapewnił zespołowi nowoczesną, cyfrową i pozbawioną pierwiastka ludzkiego produkcję, która niekoniecznie musi się podobać, ale jakości odmówić jej nie sposób. No, wymieniłem wszystkie obiektywne zalety tego albumu. Wskazanie zalet subiektywnych jest już trudniejsze, bo nic konkretnego do głowy mi nie przychodzi.

Aborted nagrali płytę dla wszystkich i dla nikogo, bardzo przy tym uważając, żeby nowa wytwórnia była z nich zadowolona. Slaughter & Apparatus z jednej strony jaaakoś ogólnymi zarysami nawiązuje (albo udaje, że nawiązuje) do poprzedniego krążka, ale nie dorównuje mu poziomem kompozycji, wyrazistością czy pierdolnięciem. Z drugiej strony jest rozstrzelona w zbyt wielu kierunkach i nie powala spójnością. Belgowie aż na siłę chcieli być otwarci i nowocześni, ale przedobrzyli z różnorodnością nieprzystających do siebie elementów. Przynajmniej dla mnie mieszanie w jednym materiale wpływów melodyjnego death metalu (Soilwork), industrialnego death/thrash (Strapping Young Lad), groove/djentu (Meshuggah), klawiszowych plam, jakiegoś zasranego deathcore’a z popłuczynami po tym, co kiedyś grali, to już za wiele. Nic dziwnego, że cover Faith No More ginie w tym bałaganie.

Jak na album, który ma trafić do jak najszerszego grona miłośników ekstremy, Slaughter & Apparatus w niewielkim stopniu jest obliczony na fanów Aborted. Jak ktoś ma szczęście i szerokie horyzonty, to może wyłapie sobie z tego kilka fajnych fragmentów, ale jednak większość utworów pozostanie dla niego nieciekawa/niestrawna, tym bardziej, że nawet nie są podane w jakiś intrygujący sposób. Ja po paru latach wyrywkowego słuchania tej płyty potrafię wymienić tylko numer, który z początku najbardziej mnie odrzucał, czyli „Avenious” – radio-friendly i melodyjny do wyrzygania, co nie zmienia faktu, że właśnie on w głowie zostaje najdłużej. Z pozostałych kawałków nie pamiętam nic w 5 minut od odłożenia płyty na półkę.

Aborted dokonali tu małego (?) gwałtu na własnym stylu, a w zasadzie to rozmienili go na drobne i utytłali w jakimś nie do końca sprecyzowanym ciężkostrawnym badziewiu. Technika i realizacja to za mało, żeby uznać Slaughter & Apparatus coś więcej, niż tylko przyzwoity materiał.


ocena: 5/10
demo
oficjalna strona: www.goremageddon.be

inne płyty tego wykonawcy:


Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz