19 listopada 2025

Hate – Bellum Regiis [2025]

Hate - Bellum Regiis recenzja reviewPrzez długi czas byłem na diecie pisowskiej i często-gęsto karmiłem się Nienawiścią, aż na wysokości „Tremendum” nastąpił przesyt i mi się ulało. Tych ciągłych powtórzeń to już nawet dla mnie było za dużo, potrzebny był detoks, więc późniejsze kontakty z Hate, nie licząc staroci, sprowadziłem do epizodów, z których jednak jasno wynikało, że żadna rewolucja mi nie umyka. Gdybym odpuścił Bellum Regiis, też wiele bym nie stracił – ten album nie wnosi do dorobku zespołu praktycznie niczego poza kolejnym numerem katalogowym.

Nie przeczę, że dla kogoś, kto z Hate nie miał nigdy styczności albo ma ją raz na (evil) dekadę (of hate), Bellum Regiis może być nie lada kąskiem. Poziom muzyki, wykonania i oprawy jest naprawdę wysoki i nie budzi najmniejszych wątpliwości, że to robota fachowców, którzy już dawno temu nauczyli się grać, doskonale wiedzą, do czego dążą i jakimi środkami to osiągnąć. W zawiązku z tym każdy z utworów jest dobrze przemyślany (wykalkulowany?) i precyzyjnie skonstruowany z dużą dbałością o aranżacyjne szczegóły i spinający całość klimat. Tu nie ma miejsca na taniochę, przypadek czy elementy w jakikolwiek sposób zaburzające przyjętą konwencję.

Trochę inaczej Bellum Regiis wygląda z perspektywy kogoś, kto śledzi poczynania Hate od ponad ćwierć wieku, a płyt zespołu ma na półce kilkanaście. To dobry, ładnie wyprodukowany (mix i mastering robiono w Szwecji) materiał, którego wiele aspektów można pochwalić/docenić, aaale ze względu na wszechobecne schematy jest dość drętwy (neutralny?) w odbiorze: niczym nie zaskakuje, niczym nie ekscytuje, ani też nie zapada wyjątkowo w pamięć. Warszawiacy szlifują ten styl od „Erebos” i siłą rzeczy doszli w nim do jakiejś perfekcji, tyle że po drodze wytracili spontan i wyzbyli się zadziorności charakterystycznej dla wczesnych nagrań. Na tym problemy Bellum Regiis niestety się nie kończą.

Poprzedni krążek był dość kompaktowy, w dodatku w paru miejscach pojawił się na nim powiew czegoś świeżego, w czym upatrywałem zapowiedzi głębszych zmian. Naiwny ja! Bellum Regiis to powrót typowej dla Hate stylistyki, a co za tym idzie – przydługich utworów z całą masą zbędnych powtórzeń. W każdym kawałku pojawia się jakiś naprawdę zabójczy motyw, który aż się prosi o uwypuklenie, o rozwinięcie, jednak zwykle jest skutecznie obudowany i wytłumiony mielonymi po wielokroć zagrywkami z najbardziej bazowego repertuaru zespołu. Zamiast zestawu wyrazistych numerów o wysokim współczynniku zajebistości dostajemy nieco jednowymiarowy monolit, z którego trudno wyodrębnić ewidentne hajlajty.

Dla mnie Bellum Regiis to całkiem udana płyta, ale raczej z tych do postawienia na półce w ramach uzupełnienia kolekcji niż do namiętnego słuchania w każdej wolnej chwili. Na pewno jeszcze nie raz dostanie swoją szansę, jednak miejsca na hejtowym podium jej nie wróżę.


ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/HATEOFFICIAL

inne płyty tego wykonawcy:




Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz