8 sierpnia 2011

Behemoth – Zos Kia Cultus [2002]

Behemoth - Zos Kia Cultus recenzja okładka review coverPo tym, jak „Thelema.6” niespecjalnie mnie skopała, po Zos Kia Cultus wybierałem się z pewnym ociąganiem (to może też mieć jakiś związek z lenistwem, ale co tam) i bez wielkich nadziei. Szybko się okazało, że niepotrzebnie, a płyta do dziś jest jedną z najlepszych w bogatym dorobku Behemoth. Album ten to kawał solidnego, wymagającego (od słuchacza) i brutalnego death metalu w konwencji nieco odmiennej od średniej gatunkowej, acz baaardzo mocno osadzonego w twórczości takich jednych sławnych z Ameryki. Oczywiście chodzi o Morbid Angel (i głównie krążek „Domination”), którymi fascynacja sięgnęła zenitu właśnie na Zośce. Ma to swoje plusy, minusy także, ale tych pierwszych jest zdecydowanie więcej – naturalnie jak ktoś lubi ekipę z Florydy. Dobrze wypadają melodyjność i czytelność większości motywów, częste zmiany tempa (z przewagą tych solidnie dopierdolonych, znaczy szybkich), solówkowe rzeźbienie, zróżnicowane wokale oraz techniczne wywijasy. Po przeciwnej stronie mamy dobre, ale raczej stonowane brzmienie (ponownie kłania się „Domination”) z nieco przytłumionymi gitarami (siódemki…) i płytkim werblem, zupełnie niepotrzebne elektroniczne przeszkadzajki oraz kawałki, za wielkim przeproszeniem, instrumentalne. Minusy nie przesłaniają plusów, więc jest OK. Mnie tu najbardziej roznoszą następujące numery: „As Above So Below”, „Here And Beyond”, „Blackest Of The Black” (na polski to się tłumaczy: „ciemno jak w dupie u Murzyna”), „No Sympathy For Fools”, „Zos Kia Cultus”, „Typhonian Soul Zodiack” oraz chyba najbardziej morbidowy w zestawie „Heru Ra Ha: Let There Be Might” – czyli, jak widać, wymieniłem prawie cały program płyty! Kurwa! To jest naprawdę niezłe i zapewnia godziwą estetyczną ucztę. A propos estetyki, warto także wspomnieć o oprawie graficznej, bo ta — szczególnie w wersji digipack — nadal robi spore wrażenie i doskonale uzupełnia się z napakowanymi magiją tekstami. Zos Kia Cultus pod względem „ulubioności” stawiam na równi z „Satanicą” i „The Apostasy", tworzącymi elitarny top, do którego pozostałe płyty Behemoth nie mają startu.


ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: www.behemoth.pl

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:


Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Kawałek dobrego grania

    OdpowiedzUsuń
  2. taki fajny blog... po co pisać o takim pozerskim zespole?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo jeszcze wtedy nie był pozerski i nastawiony na kasę hehe

      Usuń
    2. niektórzy starzy ortodoksi to jeszcze pamiętają czasy pozerstwa nergaja, kiedy wydał eternal damnation i kiepsko zżynał z beherit, po to aby później kiepsko zżynać z norweskich hord

      Usuń