2 marca 2012

Xentrix – Shattered Existence [1989]

Xentrix - Shattered Existence recenzja okładka review coverEnergetycznego thrash’u nigdy za wiele, szczególnie podanego w najbardziej klasycznym wydaniu. Jeśli ktoś akurat cierpi głód takiej muzyki, to proponuję sięgnąć po któryś z (dwóch!) pierwszych albumów brytyjskiego Xentrix. Na debiutanckim Shattered Existence Angole wprawdzie nie proponują niczego wielce odkrywczego, jednak wymiatają na tyle sprawnie, inteligentnie i bez zmiękczaczy, że żaden fan Testament (pierwszy riff jest niemal żywcem przeniesiony z „The New Order”), Forbidden (zwarta praca sekcji, porywająca motoryka), Exodus (ogólna chwytliwość) i Metallicy (brzmienie) nie powinien przejść obok tej płyty obojętnie. Na korzyść Xentrix przemawia przede wszystkim hmm… W zasadzie trudno postawić na jeden konkretny element ich muzyki, więc napiszę, że gatunkowa spójność wszystkich pomniejszych składników. Mamy tu bowiem świetną dynamikę, duże zróżnicowanie nawet w obrębie jednego utworu, sprytnie zbalansowane agresję i melodyjność (innymi słowy jest ostro, ale z głową), ożywcze solówki oraz odpowiednie umiejętności, żeby wszystkie pomysły uskuteczniać bez wiochy (jakkolwiek technicznie raczej im daleko do wyżej wymienionych Amerykanów). Dla mnie o przystępności i atrakcyjności tego materiału przesądza szorstki wokal Chrisa Astley’a. Chłop produkuje się absolutnie bez zarzutu, a jego głos doskonale wpasował się w obraną przez zespół konwencję – jest to lekko melodyjny krzyk poprzetykany wrzaskami, bez nieprzyjemnych pisków, wycia i zawodzenia. Nie spodziewajcie się pedalskich powerowych wpływów, to czysty thrash! Brzmieniowo album wypada może i bez cudów (ponownie kłania się Testament od drugiej płyty wzwyż plus czwarty opus Metallicy), ale szczęśliwie żaden instrument nie został potraktowany po macoszemu i nawet obecność basu jest niekiedy mocniej odczuwalna. Wracając do chwytliwości – na Shattered Existence praktycznie każdy kawałek można uznać za highlight i tylko wahania widzimisiów sprawiają, że ulubionym zostaje ten, a nie inny. Ja najbardziej stawiam na „No Compromise”, „Balance Of Power”, „Crimes” i „Heaven Cent”, choć i pozostałym niczego nie brakuje. Nie raz już spotkałem się ze stwierdzeniem, że Xentrix to najlepszy brytyjski zespół thrash’owy — bijący na głowę Onslaught czy Sabbat — i jeśli nawet jest w tym trochę przesady, to zajebistości choćby tego albumu nie sposób zakwestionować.


ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: www.xentrix.co.uk

podobne płyty:

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Jak najbardziej Xentrix był najlepszy. Poza nimi jeszcze Hydra Vein kopała tyłki w podobny, wartościowy sposób

    OdpowiedzUsuń