17 kwietnia 2022

Sarcófago – I.N.R.I. [1987]

Sarcófago - I.N.R.I. recenzja okładka review cover„If You’re False, Don’t Entry”

Okładka ze słynnej sesji zdjęciowej na cmentarzu prezentuje idealnie wizerunek Sarcófago jako zbieraniny Punków i Metali atakujących chrześcijańską Brazylię, świeżo wyzwoloną spod dyktatury. Pionierzy dla wielu marnych naśladowców, głównie wśród norweskich hord. Sama idea opierała się na tym, że grupa chciała się dosłownie przebrać za zmory, jak w horrorach.

Historia Sarcófago sięga wczesnych lat ’80 i sama ekipa istniała przed Sepulturą. Wagner zresztą był dopiero trzecim wokalistą grupy. Początkowo grali śpiewny Power Metal (co w brazylijskim wydaniu brzmi jak najcięższy, najsurowszy i najbardziej bluźnierczy Black Metal – zupełnie niezamierzenie). Zainspirowani sukcesem „Bestial Devastation”, jak i ówczesną mentalnością lokalną (im ostrzej tym lepiej) postanowili przebić konkurencję. Ale zrobili to tak profesjonalnie, jak mogli, co chyba również umknęło norweskim hordom, czego sam zespół później nie omieszkał podkreślać w wywiadach.

To i też nie brakuje efektów nałożonych na wokal. Ale Wagner niejednokrotnie udowadniał, że potrafi wszystko powtórzyć na żywo razy dwa. Gatunkowo to nie jest też Black Metal ani ekstremalny Thrash, jak niektóre półgłówki internetowe by tego sobie życzyły. Po raz kolejny odniosę się do słów samej grupy, która nazywała się dumnie i świadomie Death Metalem, w kontrze do ówczesnych trendów zarzucającej im brak umiejętności do grania Thrash Metalu.

Perkusista DD Crazy poza byciem młodszym bratem gitarzysty Zedera, był fanem Discharge. Z tego też powodu dostajemy jedną z pierwszych płyt z blast-beatami, choć inspirowanymi D-Beatem. Co jednak najważniejsze, brzmienie gitar mimo upływu lat się w ogóle nie zestarzało.

Do wysokich punktów płyty należy m.in. tytułowy „I.N.R.I.” ze słynnym okrzykiem „Fuck you, fuck you Jesus Christ”, „Nightmare” z najlepszym w historii Metalu zwolnieniem w wersach, czy przepotężny „Satanic Lust”. Zdecydowanie łatwiej i szybciej jest mi wymienić słabsze tracki, jak luźniejszy „Ready to Fuck (All The Bitches)”, czy może troszkę nijaki „The Last Slaughter”. Ale nie są to punkty wystarczająco słabe, aby obniżyć ocenę płyty.

Największym problemem okazało się to, że grupa się zbyt dobrze bawiła razem. W efekcie końcowym, policja przyprowadziła pewnego razu małolatów do rodziców i powiedziała wprost, że albo przestaną się spotykać, albo skończą w więzieniu. W efekcie ekipa została wywiana na cztery strony świata – Wagner na północ do Uberlandii, Geraldo na południe, a Zeder i DD Crazy zostali w Belo Horizonte. DD Crazy zresztą miał nagrać wkrótce następnego klasyka – Sextrash „Sexual Carnage”. Historia Sarcófagoo miała dalszy ciąg, ale nie miejsce i czas, aby teraz je poruszać.

Z perspektywy czasu, legenda Sarcófago przybiera na sile, podczas gdy wiecznie konkurencyjnej Sepultury podupadła. Ale fakt faktem, czasami owoce zbiera się po latach, albo w tym wypadku nawet dekadach. Z Sarcófago najpierw się śmiano, potem ich zwalczano, a na końcu wygrali.


ocena: 10/10
mutant

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

8 komentarzy:

  1. Mocny strzał ;) Zawsze zresztą sobie bardziej ceniłem Sarcofago od Sepultury. Tamci drudzy zbyt szybko odeszli od thrash/deathowych brzmień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po śniadaniu wielkanocnym hłe hłe, to pozwole sobie trochę popisać póki jeszcze kakao daje mi energii.

      Recka Into the Strange jest napisana wieki temu, tylko kwestia czasu kiedy będzie puszczona, ale zrobię ci wielkanocny spoiler i powiem że oceniona na 10/10, a tak jak Sarco, to nawet 11/10.

      Ja się troszeczkę wychowałem na brazylijskim brzmieniu. W 2004/2005 cogumelo records miało dobrą dystrybucję dzięki relapse records i można było znaleźć w empikach wszystko. Do dzisiaj nie mogę przeboleć że nie wziąłem Sextrash - Sexual Carnage. Dla mnie Morbid Vision to jest topka i bez tej płyty pewnie bym nigdy nie przeszedł ostatecznie z Thrash na Death Metal, ale całościowo to bardziej odpowiada mi podejście Sarcó zarówno do grania jak i też do tego, aby wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.

      Powyższa recenzja jest tak naprawdę wycinkiem kilkunastostronicowego eseju o fenomenie Sarcófago i skróciłem to do 1,5 strony na potrzeby recki. Ogólnie poza ciekawostkami, to było tam trochę lania wody, więc nawet lepiej że powycinałem tłuszcz.

      To co chciałym rozwinąć może bardziej, bo jest to enigmatyczne w recce, to stosunek grupy do Euronymousa i norweskiej sceny. Satanic Terrorism z płyty Hate jest takim pastiszem / krytyką i miał mieć wydźwięk anty-norweski, choć moim zdaniem tekstowo wyszło im coś odwrotnego.

      O ile dobrze pamiętam to najbardziej oberwało się chyba burzumowi, gdzie parafrazując klasyka, został nazwany wprost "g..wnem obes...nym". Chyba tylko Immortal im się podobał. Wagner nie mógł zrozumieć przeciwko czemu Norwegowie się buntowali, jeśli mieli jeden z najlepszych standardów życia na świecie.

      Brazylijczycy jak chcą kogoś obrazić i nazwać pozerem, to nazywają go "playboyem" - czyli takim lekkoduchem co ma dobrze w życiu, ale udaje twardziela i takie też określenia padały w kierunku Norwegii.

      Obecnie Wagnuś gra sobie anonimowo w punkowym zespole + jakimś projekcie metalowym, w przerwach między robieniem wykładów z ekonomii dla studentów i prowadzenia szkoleń z budżetowania dla różnych korporacji.

      A propos brazylijskiego Power Metalu - to oczywiście polecam Overdose, zwłaszcza ich pierwsze dokonania, gdzie grali bardzo surowo jak na ten gatunek, wręcz Speed Metalowo. Miałem okazje mailować z szefem grupy Claudio Davidem, więc też się dowiadywałem od kuchni o różnych niesnaskach jakie były na brazylijskiej scenie.

      Przykładowo, poza tym, że grupy formowały sobie uliczne gangi, jak Sarcófago/Sextrash/Holocausto vs Sepultura/Ratos/De Porao/Korzus i się naparzali przed/po koncertami jak kibole, to robili sobie inne świnstwa.

      Kiedy zarówno Overdose jak i Sepultura byli na trasie po USA w 1995 roku, to Igor Cavalera robił taki numer że dzwonił po kolei do lokali gdzie miał grać Overdose i obrabiał im tyłek do organizatorów, mówiąc że to są huligani, demolujący sprzęt, krzesła itp. i kilka koncertów Overdose miało odwołanych.

      Po latach, to się generalnie wszyscy tam pogodzili i teraz to Igor sobie pare razy gościnnie zagrał na koncercie Overdose. Nie jestem co prawda już tak na bieżąco jak kiedyś, ale jeszcze coś tam sobie od czasu do czasu sprawdzam.

      Poza Brazylią, to bardzo sobie cenię Holendrów, Szwedów, Brytyjczyków i Czechów, ale tam już nie jest tak łatwo nawiązać kontakt z ludźmi i nie ma aż takiej otwartości. To chyba jeszcze tylko Amerykanie byli łatwi, jeśli chodzi o rozmowy internetowe.

      -mutantes

      Usuń
    2. Niegłupim byłoby też przywrócić serię Biografii (zakładka z historią Cannibal Corpse, Deicide i Death). Myślę, że przy takiej wiedzy, ciekawostkach i najróżniejszych faktach jakimi sypie tu mutant, mógłby wyjśc ciekawy artykuł. A byłoby też to o tyle prostsze, że Sarcofago raczej się nie reaktywuje.

      Na recki Mutilator, Vulcano, Attomica czy Holocausto również czekam. No i z innej beczki przydałoby się też coś skrobnąć o "Annihilation" Rebaelliun - jednego z najbardziej chorych krążków z Brazylii wydanych w XXI w.

      Usuń
    3. Rebaelliun na pewno się uzupełni (choć sami z siebie powinni się dla przyzwoitości rozwiązać), to samo Krisiun, może jakiś Querion, Abhorrence też pewnie kiedyś wpadnie.

      Usuń
    4. Ja generalnie recenzuje tylko to co posiadam. Z Vulcano mogłem mieć Five Skulls and Chalice, ale wtedy miałem napięty budżet, inaczej pewnie bym sobie sprawił. Z Attomicy nic nie mam, a z Holocausto tylko zdobyłem sobie De Volta Ao Front. Z Holocausto to ja bym uważał. Dawno temu zaglądałem na metaleros.de (wciąż istnieje o dziwo) a nawet coś tam się pytałem meilowo i typiarz tam pisał, że policja go męczyła o swastyki zarówno na okładce debiutu Holocausto, jak i Exterminatora. Dlatego też małe szanse, żeby się to w polsce pojawiło, nawet w wersji ocenzurowanej.

      Jeśli chodzi o ciekawostki, to musiałbym pewnie sobie odgrzebać jakieś stare pliki z wywiadami, bo ja tego dużo czytałem. Brazylijska scena była mi najbliższa sercu, ale nie wiem też czy nie lepszym pomysłem jest polecać jakieś książki (jak Rzeźpospolita). Dużo wiedzy miałem czytając biografię Sepultury napisaną przez Silvio SDN (Mutilator), Daniela Eckerotha o szwedzkiej scenie, jakieś filmy dokumentalne itp itd

      No i większość ciekawostek by raczej dotyczyła znanych grup, jak Deicide, Death, Morbid Angel, itp itd.

      Z obskurnych krajów / scen, to dałoby się coś napisać ogólnie o RPA, Bruneii, Malezji, Indonezji, na zasadzie jak wygląda dana scena w krajach.

      W Hiszpanii np. każdy ekstremalny zespół ma jako fundament goregrind/grindcore. Niemcy to preferują śpiewany metal i ich Death / Thrash brzmi bardzo kapcaniarsko. Paradoksalnie, Holendrzy Metal podobnie jak Niemcy, ale ze zdecydowanie lepszym skutkiem, ponadto nie brakuje u nich Doom/Death. W Finlandii muzyka rockowa jest muzyką narodową i mają to wgrane w DNA. Dlatego też takie grupy jak Xysma, Pakeni, Lubricant, Demilich i inne oryginały mogły powstać TYLKO tam. Oni mają nawet zespół hard rockowy dla dzieci, gdzie grupa się przebiera za dinozaury. O Lordi, który wygrał eurowizję nie wspominając.

      To też fajnie pokazuje historyczne zażyłości. Węgrzy np. częściowo grają jak Austriacki Pungent Stench (Austro-Węgry forever?), ale mają też ciągotki do Metalcore jak u Rumunów, gdzie jest to wyjściowy styl.

      Na naszym podwórku, to chciałoby się rzec że w latach '90 najbardziej był brutalny Death, ale mocno oparty o Thrash. Black Metal był u nas niszowy i nawet te bardziej znane grupy dodawały Death do stylu. Dopiero Mgła jakby otworzyła Polskę na szerzej pojęty Black Metal.

      Czesi - grindcore, Fusion/prog. Określenie czeski film pasuje również do czeskiego Metalu - patrz Contrastic. Słowacja - hybryda polsko-czeska - z jednej strony brutalny, tradycyjny Death, z drugiej strony ciągoty do eksperymentowania jak u czechów.

      Ale wolę pisać komentarze tak szczerze na dzień dzisiejszy. Mniej czasu to zajmuje a moge sypnąć wiedzą jak z rękawa

      -m jak mutant

      Usuń
  2. hellalujah:::
    Jeżeli Szatan ma jakiś tatuaż, to pewnie tę okładkę i to logo.

    OdpowiedzUsuń
  3. polecam Overdose - mega dobre
    https://www.youtube.com/watch?v=_gXflPU_k0Q

    OdpowiedzUsuń
  4. i druga genialna piosenka Overdose
    https://www.youtube.com/watch?v=VFhjcl8FX2Y

    OdpowiedzUsuń