23 marca 2010

The Crown – Possessed 13 [2003]

The Crown - Possessed 13 recenzja reviewOstatnie dzieło The Crown to wyraźny powrót do ich firmowego, zainfekowanego rock’n’rollem death-thrash’u, z którego zrezygnowali przy okazji poprzedniej, nastawionej na brutalność, produkcji. Wydaje się zatem, że napis „the return of" na okładce to nie przypadek. "Possessed 13 to również wielki come back najlepszego Elvisa w death metalu. Wprawdzie wiadomo, że Tomas Lindberg jest świetnym wokalmenem, ale nikt nie pasuje do The Crown lepiej niż Johan Lindstrand. Udział Elvisa nie ogranicza się tylko do pekaesów, bo jego partie są cholernie mocnym punktem albumu. Być może także jego zasługą jest odmienny feeling płyty. Szwedzi nagrali materiał bardzo zróżnicowany, posiadający wiele odcieni, co sprawia, że grono odbiorców tego krążka może być szersze niż horyzonty najbardziej rasowej metalówki. Są tu szybkie wyziewy, w których zespół niekiepsko się rozpędza (np. taki „Deliverance”), są dobijające ciężarem walce (niech się nikt przypadkiem Straussa po nich nie spodziewa), porządne melodie, bardzo koncertowe refreny i aż dwa klimatyczne kawałki instrumentalne. Słowem – wszystko, do czego The Crown przez lata przyzwyczaili swoich fanów, plus odrobina utrzymanych w ich stylu nowości. Album zawiera — zaraz spadniecie z krzeseł ze zdziwienia — 13 kawałków oldskulowej energii i świeżej produkcji, ponadto sporo odwołań do metalowej klasyki – wystarczy rzut okiem na tracklistę, a to przecież nie koniec. Co do dźwięku – po raz drugi (po „Deathrace King”) Szwedzi nagrywali we Fredman, ale tym razem brzmienie wyszło im dość suche, ale za to bardzo dynamiczne. Na uwagę zasługuje świetnie wykoncypowana i takoż wykonana oprawa graficzna wydawnictwa. Tylko ta sesja zdjęciowa na cmentarzu, z perspektywy czasu, okazała się profetyczna… The Crown za sprawą Possessed 13 udowodnili, że w death-thrashu mnie mają sobie równych i nawet po śmierci nikt im nie podskoczy!


ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/thecrownofficial

inne płyty tego wykonawcy:


Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Hmm - niezbyt dobre brzmienie. Zwłaszcza to, jak brzmi perkusja, woła o pomstę do... gdziekolwiek. Dobre pomysły? Tych starczyło na zaledwie jeden utwór - "Zombiefied", który faktycznie potrafi porwać tak skutecznie, jak starsze nagrania kapeli. Reszta to straszne nudy, flaki z olejem. I zdania nie zmieniłem pomimo wcale niemałej liczby podejść do tego materiału. Pamiętam, że pierwszy odsłuch krążka, wkrótce po premierze, sprawił mi wielki zawód.I pomimo upływu lat, nic się w tej materii nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń