22 marca 2010

Kronos – Colossal Titan Strife [2003]

Kronos - Colossal Titan Strife recenzja okładka review coverKronos zaskakuje z kilku powodów. Po pierwsze – to Żabojady, a Żabojady specjalnych zasług, czy jakiegoś zauważalnego wkładu w rozwój death metalu nigdy nie mieli. Następna sprawa – zespół wybrał sobie jako narzędzie zagłady „nowy” death metal, a „nowy” death metal to w przytłaczającej większości makabryczne schematy i siermiężna nuda. Do tego wydaje ich mała, choć o chlubnych korzeniach Xtreem Music. Okładka też raczej odstrasza niż zachęca do zakupu. Po takiej prezentacji można by się po nich spodziewać czegoś w najlepszym przypadku przeciętnego. A dupa tam! Francuzi, choć młodzi (Colossal Titan Strife to dopiero ich drugi album), brzydcy (patrz: zdjęcia we wkładce) i nieotrzaskani (za śmierć metal zabrali się dopiero w 1999), potrafią jebnąć mocno i z dużą dawką świeżości. Nie ma tu rzecz jasna jakichś niespotykanych zagrań – kolesie korzystają ze sprawdzonych patentów ale składają je do kupy w sposób wybitnie przekonujący. Tym ponad czterdziestominutowym materiałem przewalają się przez mózgownicę, pozostawiając dziwne wrażenie, że coś chyba nam umknęło, bo — do cholery! — to nie mogło się tak szybko skończyć. Tak proszę państwa, Kronos nie nudzi ani przez chwilę, za to pozostawia duży niedosyt. Chłopaki napieprzają technicznie, brutalnie (z grindowymi zapędami – a’la debiut Necrophagist) i wyjątkowo atrakcyjnie pod względem melodycznym (a’la post-milenijny Kataklysm). Nie ma tu mowy o jebaniu na jednym blaście przez pół godziny, bowiem zmian tempa jest naprawdę sporo, dzięki czemu album zyskuje na rzadkiej w „nowym” death metalu dynamice. Ponadto powplatano tu i ówdzie fajne (tak!) motoryczne partie, którym bardzo blisko do — znowu — Kataklysm. Łomot zawarty na Colossal Titan Strife jest przyjemnie urozmaicony: sporo tu chwytliwych riffów i gęstych blastów, choć solówek mogłoby być więcej, lub mogłyby być dłuższe. Świetne wrażenie psuje nieco (i tylko nieco) główny wokalista, który ryczy zbyt jednostajnie. Ale nic to, da się w końcu przeżyć. Spośród dziesięciu utworów (pomijając intro) szczególnie do gustu przypadły mi „With Eaque Sword”, „Haterealm” (ten drugi riff!), „Phaeton” i tytułowy – mówię wam, ułomki takich kawałków nie robią! Atrakcyjna muza na wysokim poziomie, dajcie tym Żabojadom szansę.


ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: kronosbrutaldeath.free.fr

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz