11 stycznia 2011

Summoning – Dol Guldur [1996]

Summoning - Dol Guldur recenzja okładka review coverWydany rok po premierze „Minas Morgul” trzeci studyjny krążek austriackich blackowców – Dol Guldur tylko potwierdził kierunek, w którym podążyła formacja. Nie mogło się oczywiście obejść bez — oczywistych, bo wynikających z ewolucji grupy — zmian. Nie obyło się niestety także bez pewnego zjazdu. Zaznaczyć jednak trzeba, że zmiany nie są natury estetycznej — bo „Minas Morgul” mocno osadził ekipę w symfoniczno-bombastycznym temacie — lecz kompozycyjnej i organizacyjnej. Należy przez to rozumieć proces dalszej monumentalizacji muzyki, tj. zmniejszenia ilości utworów przy jednoczesnym wydłużeniu (do ponad 10 minut!) czasu ich trwania oraz jej powszechnego spowolnienia i jeszcze większego zejścia melodii w background. Tak skonstruowana muzyka nabiera cech recytacji muzycznej, gdyż to, co się dzieje w tle ma funkcję wzmacniającą w stosunku do deklamowanych tekstów. Swoją drogą – jedyny (w najlepszym przypadku jeden z dwóch) czysty wyróżnik black metalu jako gatunku, który się jeszcze ostał, to właśnie skrzekliwe wokalizy. Ale to tak na marginesie. Wracając jednak do melodii nie można nie wspomnieć o jej słyszalnej pauperyzacji i zatraceniu — jakby tego nie nazwać — przebojowości. W sumie tylko dwa, może trzy kawałki na dłużej zapadają w pamięć, a o pozostałych nie można powiedzieć więcej niż to, że są poprawne. „Angbands Schmieden”, „Wyrmvater Glaurung” i „Over Old Hills” – to właśnie tu Austriacy pokazali klasę, choć „Over Old Hills” to autoplagiat „Trapped and Scared” z repertuaru Ice Ages – kapeli, której głównym i jedynym bohaterem jest Protector. Jest jeszcze jedna, poważna wada będąca wynikiem rozciągania utworów – z numerów zaczyna wiać nudą. Jeśli weźmie się dodatkowo pod uwagę fakt, że przeważają tempa wolne i bardzo wolne, pauzy w postaci wyciszeń i suspensów są niczym dodatkowa warstwa lukru na już przesłodkich bezach. Taki układ sprawdza się tylko w jednej sytuacji, a mianowicie wtedy, kiedy ma się ochotę na totalne zamulenie i spochmurnienie – co jest niekiedy, oczywiście, pożądane. Generalnie jednak sprawa z Dol Guldur ma się tak, że sprawdza się w ograniczonej liczbie przypadków – nie jest to album, po który sięga się specjalnie często, tudzież z (nie)przyjemnością. Można w nim znaleźć sporo surowego piękna, koszty jednak są bardzo wysokie i niekiedy nie do przyjęcia.


ocena: 7/10
deaf
oficjalna strona: www.summoning.info

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz