1 sierpnia 2015

Deicide – When Satan Lives [1998]

Deicide - When Satan Lives recenzja okładka review coverKoncertówka When Satan Lives w żadnym wypadku nie powala na kolana i niczym nie zaskakuje, jednak na pewno jest solidną dokumentacją tego, jak Deicide wypadali na scenie, gdy byli w swojej szczytowej formie. To czysty pokaz siły, brutalności i scenicznej precyzji weteranów death metalu. Od początku koncertu hiciory (że wymienię tylko „Dead By Down”, „Bastard Of Christ” i „When Satan Rules His World”) sypią się jak polska prawica (i lewica, i centrum, i w ogóle wszystko) w parlamencie, publika szaleje a zespół wylewa z siebie sześćset sześćdziesiąte szóste poty, napieprzając prawie godzinę (czyli trochę krótko) na najwyższych obrotach. Deicide przelecieli po wszystkich swoich wydawnictwach, szczególny nacisk kładąc na nowsze krążki z „Serpents Of The Light” na czele. Szkoda tylko, że przy całej obfitości z „Legion” dostał nam się tylko jeden kawałek – mocarny „Dead But Dreaming”. Cały zespół wymiata jak należy (przy czym szczególne brawa dla Asheima), więc poziom wykonania nie odbiega zbytnio (a w przypadku ostatniego krążka – wcale) od wersji studyjnych. Również brzmieniowo When Satan Lives wypada całkiem nieźle, co nie powinno nikogo dziwić w kontekście poprawek dokonanych w Morrisound. Na krążku świetnie uchwycono duszną atmosferę koncertowego szaleństwa, co szybko udziela się także i słuchaczowi. A to z kolei oznacza, że fajnie się przy tym wydziera japę, i to nie tylko w refrenach. Na koniec mała sugestia a propos powyższego: radziłbym tego unikać przy rozkręcającej się anginie. Dość łatwo można sobie wtedy na dłuuugo zjebać gardełko, zapewniam…


ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/OfficialDeicide

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz