![Aborted Fetus – Pyramids Of Damnation [2020] Aborted Fetus - Pyramids Of Damnation recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/aborted-fetus-pyramids-of-damnation.jpg) Za sprawą Pyramids Of Damnation Aborted Fetus weszli na nowy poziom brutalności i sprawili, żeby odbiorcom kolana uginały się jeszcze przed pierwszym odpaleniem płyty. Nie widzę opcji, kiedy osoba zaznajomiona z twórczością zespołu widząc na wyświetlaczu 15 utworów w 65 minut nie stęknie z niemocy na myśl o konfrontacji z takim potworem. Co z tego, że Rosjanie nagrali swój najbardziej ambitny, urozmaicony i zaskakujący materiał, skoro już w połowie (opcja optymistyczna) duża część słuchaczy powie sobie – „dość!”?
Za sprawą Pyramids Of Damnation Aborted Fetus weszli na nowy poziom brutalności i sprawili, żeby odbiorcom kolana uginały się jeszcze przed pierwszym odpaleniem płyty. Nie widzę opcji, kiedy osoba zaznajomiona z twórczością zespołu widząc na wyświetlaczu 15 utworów w 65 minut nie stęknie z niemocy na myśl o konfrontacji z takim potworem. Co z tego, że Rosjanie nagrali swój najbardziej ambitny, urozmaicony i zaskakujący materiał, skoro już w połowie (opcja optymistyczna) duża część słuchaczy powie sobie – „dość!”?
Pyramids Of Damnation to zapewne najlepszy i najmocniej dopracowany album Aborted Fetus, choć od strony muzycznej ma najmniej wspólnego, z tym, z czego ten zespół był znany od początku. Czy to dobrze czy źle – trudno jednoznacznie stwierdzić; część fanów może być zawiedziona taką transformacją, inni natomiast docenią chęć rozwoju i odwagę przy wkraczaniu na nowe terytoria. Rosjanie ograniczyli czystą brutalność, zwolnili i wprowadzili do swej twórczości mnóstwo wpływów klasycznego death metalu oraz…  elementy etniczne. Te ostatnie mają oczywiście związek z konceptem zawartym w tekstach (mitologiczne plagi egipskie), a sprowadzają się do plumkania bliskowschodnich melodyjek. Aborted Fetus nie mają tego wyczucia i rozmachu co Nile, bo nie skorzystali z żadnych egzotycznych instrumentów, ale skojarzenia z Amerykanami nasuwają się same. To jednak tylko dodatek (mimo iż zaskakująco często serwowany) do death metalowego rdzenia.
Zmianę podejścia do komponowania widać u Aborted Fetus chociażby w tym, jak bardzo urozmaicili i rozbudowali struktury utworów, już nawet abstrahując od ich ilości. Rosjanie w miarę możliwości mieszają w tempach i stylach, więc obok nowojorskiej nawalanki w typie Internal Bleeding czy wczesnego Dying Fetus trafiają się nawiązania do motorycznej mielonki a’la Bolt Thrower, Obituary czy Morta Skuld. Żeby było ciekawiej, w riffach częściej niż ostatnio pojawiają się jakieś melodie (albo ich zalążki), jest więcej solówek i momentów wytchnienia – po prostu sensownego grania. I chociaż słucha się tego całkiem fajnie, to z każdym kolejnym kawałkiem z coraz większą niecierpliwością zerka się na zegarek.
Z płyty na płytę Aborted Fetus starają się pokazać z coraz lepszej strony, podkreślić swoje rosnące umiejętności, ale na Pyramids Of Damnation jednak przedobrzyli. Albo przecenili wytrzymałość odbiorców, bo i taka opcja wchodzi w grę. Ja w każdym razie liczę, że następnym razem się opamiętają, bo 25 minut to dla nich optimum.
ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/Abortedfetusbrutality/
inne płyty tego wykonawcy:
 
![Ad Nauseam – Imperative Imperceptible Impulse [2021] Ad Nauseam - Imperative Imperceptible Impulse recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/ad-nauseam-imperative-imperceptible-impulse.jpg) Włosi wyjątkowo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę na
Włosi wyjątkowo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę na ![Altarage – Succumb [2021] Altarage - Succumb recenzja review](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/altarage-succumb.jpg) Succumb był jednym z bardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych krążków, toteż nastawiłem się na coś wyjątkowego i w sumie coś wyjątkowego dostałem, choć chyba niedokładnie o to mi chodziło. Liczyłem na rozwinięcie formuły z „The Approaching Roar” – na większy rozmach, wyrazistość utworów i odrobinę wyrafinowania; że muzycy Altarage dorzucą do tej stylistyki coś od siebie, w końcu to już ich czwarty album. Tymczasem Baskowie podeszli to tematu zupełnie inaczej i stworzyli ponad godzinę gęstego i średnio czytelnego hałasu, w którym przede wszystkim rządzą skrajności i brak kompromisów. Czy to dobrze – tego nie wiem, bo płyta sprawia trochę kłopotów, niemniej jednak to na pewno nie jest kiepski materiał.
Succumb był jednym z bardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych krążków, toteż nastawiłem się na coś wyjątkowego i w sumie coś wyjątkowego dostałem, choć chyba niedokładnie o to mi chodziło. Liczyłem na rozwinięcie formuły z „The Approaching Roar” – na większy rozmach, wyrazistość utworów i odrobinę wyrafinowania; że muzycy Altarage dorzucą do tej stylistyki coś od siebie, w końcu to już ich czwarty album. Tymczasem Baskowie podeszli to tematu zupełnie inaczej i stworzyli ponad godzinę gęstego i średnio czytelnego hałasu, w którym przede wszystkim rządzą skrajności i brak kompromisów. Czy to dobrze – tego nie wiem, bo płyta sprawia trochę kłopotów, niemniej jednak to na pewno nie jest kiepski materiał.![The Beast Of Nod – Multiversal [2021] The Beast Of Nod - Multiversal recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/the-beast-of-nod-multiversal.jpg) Amerykanie z The Beast Of Nod swoim debiutem sprzed trzech lat narobili w pewnych kręgach sporego zamieszania, choć tak naprawdę nie wybiegali zbytnio ponad to, co z powodzeniem robią kapele z The Artisan Era, a wyróżniać ich mógł co najwyżej rozbudowany koncept sci-fi w tekstach. Minęło trochę czasu, zespół baaardzo wyraźnie rozwinął się technicznie i kompozytorsko i dlatego Multiversal początkowo może… odpychać. Jestem w stanie to zrozumieć i myślę, że wcale nie jest to powód do wstydu, więc jeśli dla kogoś synonimem „na bogato” jest zestaw powiększony w maku, to może sobie bez żalu odpuścić ten krążek.
Amerykanie z The Beast Of Nod swoim debiutem sprzed trzech lat narobili w pewnych kręgach sporego zamieszania, choć tak naprawdę nie wybiegali zbytnio ponad to, co z powodzeniem robią kapele z The Artisan Era, a wyróżniać ich mógł co najwyżej rozbudowany koncept sci-fi w tekstach. Minęło trochę czasu, zespół baaardzo wyraźnie rozwinął się technicznie i kompozytorsko i dlatego Multiversal początkowo może… odpychać. Jestem w stanie to zrozumieć i myślę, że wcale nie jest to powód do wstydu, więc jeśli dla kogoś synonimem „na bogato” jest zestaw powiększony w maku, to może sobie bez żalu odpuścić ten krążek.![Thoren – Gwarth II [2020] Thoren - Gwarth II recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/thoren-gwarth-ii.jpg) Trzecia płyta w dorobku Thoren to materiał, któremu nie poświęcę zbyt dużo miejsca i to wcale nie dlatego, że trwa zaledwie 26 minut. Problemem nie jest również jego jakaś wyjątkowa kupiastość, bo kupą sensu stricto nie jest. W przypadku Gwarth II rozchodzi się o to, jak niewiele zawartość krążka ma wspólnego z celami, jakie postawił przed sobą zespół. Amerykanie wymyślili sobie, że muzyka na tym wydawnictwie będzie szalona, skomplikowana, niesamowicie urozmaicona i zaskakująca (tylko przez grzeczność nie wspomnę, do kogo chcą być porównywani), a jest – po prostu boleśnie nijaka.
Trzecia płyta w dorobku Thoren to materiał, któremu nie poświęcę zbyt dużo miejsca i to wcale nie dlatego, że trwa zaledwie 26 minut. Problemem nie jest również jego jakaś wyjątkowa kupiastość, bo kupą sensu stricto nie jest. W przypadku Gwarth II rozchodzi się o to, jak niewiele zawartość krążka ma wspólnego z celami, jakie postawił przed sobą zespół. Amerykanie wymyślili sobie, że muzyka na tym wydawnictwie będzie szalona, skomplikowana, niesamowicie urozmaicona i zaskakująca (tylko przez grzeczność nie wspomnę, do kogo chcą być porównywani), a jest – po prostu boleśnie nijaka.![Carcass – Despicable [2020] Carcass - Despicable recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/carcass-despicable.jpg) Zdążyliśmy już niestety przywyknąć do tego, że Wielkie Zespoły lubią w jakiś czas po premierze płyty wydać tzw. materiał „uzupełniający”, będący w istocie odpadami z sesji longpleja. Carcass nie są tu żadnym chlubnym wyjątkiem. W chwilę po nieudanym
Zdążyliśmy już niestety przywyknąć do tego, że Wielkie Zespoły lubią w jakiś czas po premierze płyty wydać tzw. materiał „uzupełniający”, będący w istocie odpadami z sesji longpleja. Carcass nie są tu żadnym chlubnym wyjątkiem. W chwilę po nieudanym ![Asphyx – Necroceros [2021] Asphyx - Necroceros recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/asphyx-necroceros.jpg) Hmm… może to i niespecjalnie true-oldskulowa postawa, ale jakoś nie wypatrywałem następcy
Hmm… może to i niespecjalnie true-oldskulowa postawa, ale jakoś nie wypatrywałem następcy ![Therion – Leviathan [2021] Therion - Leviathan recenzja review](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/therion-leviathan.jpg) No, no, no… zanim się człowiek obejrzał, od ostatniej normalnej płyty Therion upłynęło ponad dziesięć lat! Ech, trzeba było przeszło dekady mniej lub bardziej nieudanych eksperymentów i mnożenia zapchajdziur, żeby Christofer wreszcie przypomniał sobie, że gdzieś tam istnieją także normalni fani, którzy niekoniecznie są wielbicielami francuskiego vintage popu tudzież są skłonni przez trzy godziny siedzieć z nosem w libretcie. To właśnie dla takich ludzi przedsiębiorczy Szwed przygotował 45 minut materiału jednoznacznie nawiązującego do tego, co kiedyś podobało się wszystkim, a jemu przyniosło bodaj najwięcej kasiorki – bliźniaków
No, no, no… zanim się człowiek obejrzał, od ostatniej normalnej płyty Therion upłynęło ponad dziesięć lat! Ech, trzeba było przeszło dekady mniej lub bardziej nieudanych eksperymentów i mnożenia zapchajdziur, żeby Christofer wreszcie przypomniał sobie, że gdzieś tam istnieją także normalni fani, którzy niekoniecznie są wielbicielami francuskiego vintage popu tudzież są skłonni przez trzy godziny siedzieć z nosem w libretcie. To właśnie dla takich ludzi przedsiębiorczy Szwed przygotował 45 minut materiału jednoznacznie nawiązującego do tego, co kiedyś podobało się wszystkim, a jemu przyniosło bodaj najwięcej kasiorki – bliźniaków ![Cerebral Effusion – Idolatry Of The Unethical [2014] Cerebral Effusion - Idolatry Of The Unethical recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/cerebral-effusion-idolatry-of-the-unethical.jpg) Cerebral Effusion, jeśli bierzemy pod uwagę aktywne kapele, należy do najbardziej znanych i cenionych na świecie przedstawicieli hiszpańskiego death metalu. U siebie w kraju są już weteranami, dorobili się statusu mistrzów gatunku i niewiele brakuje, żeby ludzie nosili ich na rękach. Wszystkie te peany pod ich adresem są, a i owszem, do zaakceptowania, ale tylko pod warunkiem, że stosuje się punkty za pochodzenie. U nas takie lewackie wynalazki nie przechodzą, a średniak pozostaje średniakiem, choćby nawet wykiełkował z kokosa na Zanzibarze.
Cerebral Effusion, jeśli bierzemy pod uwagę aktywne kapele, należy do najbardziej znanych i cenionych na świecie przedstawicieli hiszpańskiego death metalu. U siebie w kraju są już weteranami, dorobili się statusu mistrzów gatunku i niewiele brakuje, żeby ludzie nosili ich na rękach. Wszystkie te peany pod ich adresem są, a i owszem, do zaakceptowania, ale tylko pod warunkiem, że stosuje się punkty za pochodzenie. U nas takie lewackie wynalazki nie przechodzą, a średniak pozostaje średniakiem, choćby nawet wykiełkował z kokosa na Zanzibarze.![David Vincent, Joel McIver – Uwolnić furię. I Am Morbid [2021] David Vincent, Joel McIver - Uwolnić furię. I Am Morbid recenzja okładka review cover](http://img.considered-dead.pl/covers/2021/david-vincent-joel-mciver-uwolnic-furire-i-am-morbid.jpg) Skoro dwudziestoletni piłkarze z naszej pastwiskowej ligi trzaskają autobiografie jak pojebani, to nie widzę nic dziwnego w tym, że — już w wolnym świecie — podejście do takiej książki zrobił ktoś, kto dla odmiany ma w życiu jakieś osiągnięcia. W ten sposób — i z tajemniczym współudziałem wielbionego na Wyspach Brytyjskich Joela McIvera — powstała autobiografia jednego z najbardziej charyzmatycznych i rozpoznawalnych wokalistów w dziejach death metalu – Davida Vincenta. Uwolnić furię opatrzył wstępem znajomy autora – astrofizyk Matt Taylor, członek Europejskiej Agencji Kosmicznej. Za polską edycję odpowiada wydawnictwo In Rock, które zadbało o efektowny wygląd publikacji (twarda oprawa, kolorowa wkłada ze zdjęciami) i minimalny poślizg względem wersji angielskiej.
Skoro dwudziestoletni piłkarze z naszej pastwiskowej ligi trzaskają autobiografie jak pojebani, to nie widzę nic dziwnego w tym, że — już w wolnym świecie — podejście do takiej książki zrobił ktoś, kto dla odmiany ma w życiu jakieś osiągnięcia. W ten sposób — i z tajemniczym współudziałem wielbionego na Wyspach Brytyjskich Joela McIvera — powstała autobiografia jednego z najbardziej charyzmatycznych i rozpoznawalnych wokalistów w dziejach death metalu – Davida Vincenta. Uwolnić furię opatrzył wstępem znajomy autora – astrofizyk Matt Taylor, członek Europejskiej Agencji Kosmicznej. Za polską edycję odpowiada wydawnictwo In Rock, które zadbało o efektowny wygląd publikacji (twarda oprawa, kolorowa wkłada ze zdjęciami) i minimalny poślizg względem wersji angielskiej.


