26 maja 2023

Blood – Christbait [1992]

Blood - Christbait recenzja reviewPrzedstawiam dzisiaj szacownemu Państwu zespół, który perfekcyjnie łączy Grindcore z Death Metalem, i robi to dłużej niż ktokolwiek inny. Aczkolwiek chętniej wolałbym użyć słów „przypominam o istnieniu takowego zespołu”. Niestety, rzeczywistość skrzypi jak nienaoliwione drzwi i jest jaka jest. Ergo, zapewne wielu z was nigdy nie słyszało o czymś takim jak Blood. Tytułem wstępu muszę więc wytłumaczyć wam, że ta niemiecka grupa jest bodajże jedną z tych starszych ekip (to zresztą moje opus moderandi – przypominanie starego i zapomnianego), bo sięgającą aż roku 1986.

Chłopaczki od początku lubili hałasować krótko i prosto, ale w przeciwieństwie do różnej maści kolegów Punków, mieli iście szatański i mięsisty wizerunek, oraz totalne szaleństwo w oczach. Swoista więc schizofrenia, jeśli chodzi o tożsamość ideologiczną muzyków w czasach kiedy subkultury się napierdalały między sobą, w niczym nie przeszkodziła im stworzyć konsekwentny, dobitny i absolutny deathmetalowy klasyk.

15 utworów (plus parę bonusów na re-edycji) i pół godziny trwania – większość tracków nie lubi przekraczać 2 minut. Ale w przeciwieństwie do takich legend jak Terrorizer, czy Napalm Death, Blood zdaje się być dużo dojrzalszy, zwłaszcza w departamencie składania kompozycji, a co za tym idzie, nie goni przez siebie na oślep, jest mniej szalony i w efekcie brzmi poukładanie (może to przez tą niemiecką, biurową mentalność). Nie traktujcie tego jednak jak wadę, bo jest dużo blastowania – zespół najzwyczajniej w świecie wycina tłuszcz i zostawia to, co najlepsze. Gdyby tak inni robili, to byłby pewnie pokój na świecie…

Na pierwszy rzut ucha wysuwa się przede wszystkim wyjątkowo gęsty, duszny i mroczny, a przy tym masywny klimat. Taki sam jak w większości płyt Death Metalowych anno domini 1991-1993. Otwierający płytę instrumentalny „Lost Lords” dba o to, aby wprowadzić słuchacza w odpowiedni nastrój i jest pełnoprawną piosenką, tyle że bez wokalu. Po introdukcji następuje „…and No One Cries” z (nienawidzę tego słowa) kapitalnym tekstem w łamanej angielszczyźnie – macie oto mały fragment:

Million eyes look at you – million things becoming true
Things of passion, things of crime – Life is unreal, so waste your time (sic)
Pain is slipping very deep – you fall in endless sleep

I wiadomo już, że będzie swojsko i milusio. Paktu zagłady dopełnia jeszcze „Dogmatize” oraz „Self-Immolation” (yhm, macie to obczaić), a przypieczętowuje chamskie, końcowe „Mass Distortion”. Co może nieco dziwić, to ciągotki do Doomowego brzmienia, choć też nie chcę wprowadzać w błąd, bo owszem, jest ten kruszący ton gitar, ale ma on holenderski posmak, niżli szwedzki. Innymi słowy, mimo krótkiego trwania utworów, sprawiają one wrażenie wolniejszych niż są w rzeczywistości. Swoją drogą, czy to nie jest totalne kuriozum – Deathgrind starający się trzymać zwarte, Doom Metalowe tempo?

Nie chce mi się was jakoś specjalnie namawiać do przesłuchania, bo znajomość tego materiału powinna być waszym zakichanym, psim obowiązkiem. Christbait powstał w kluczowym okresie popularności Death Metalu i mimo bycia tworem stricte undergroundowym, bez żadnej promocji, to bezczelnie powiem, że w niczym nie ustępuje on zespołom pierwszoligowym. Nie daję 10/10 tylko po to, aby was oszukać i zachować ułudę obiektywności.


ocena: 9/10
mutant
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/blood.de
Udostępnij:

16 komentarzy:

  1. Kolejna płyta oceniona zupełnie za wysoko. 4/10 co najwyżej

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepsze to niż Desecrator, czyli z pewnością więcej niż 3,5/10. Zespół najlepiej wypada w najszybszych tempach (których jest tu mało), najgorzej natomiast w punkowych, czyli takich średnich lub średnio-pseudoszybkich.

    OdpowiedzUsuń
  3. hellalujah :::
    Ja bym waszym sceptycznym okiem, rzucił okiem na rok premiery.
    1992
    I jeszcze raz to przemyślał.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że po 1992 r. grano lepiej i tworzono lepsze pod każdym względem płyty, no ale przecież do tego czasu powstało kilka naprawdę dobrych albumów.

      Usuń
    2. 1992 to nie 1982 , więc już było sporo w muzyce rzeczy lepszych i brutalniejszych

      Usuń
    3. brutalność nie oznacza że lepsze

      Usuń
    4. niekoniecznie sie z tym zgodze. po 1992 wcale nie bylo az tak wiele plyt ktore byly dobrze zrobione. wrecz przeciwnie, w XXI wieku jest mnostwo ludzi, ktorzy sie garna do grania Death albo Black, ale robia to, bo chca sie sprawdzic w danej stylistyce i wychodzi okej. Dzisiaj nawet jakbym nagrywal muze telefonem, to bedzie brzmiala lepiej niz wtedy. Ale dla mnie duze znaczenie ma podejscie danego zespolu do sprawy. Blood byli prekursorami ale przede wszystkim, to byly (i dalej sa) swiry!!! Ci ludzie zyja metalem i to sie przeklada na muze, dlatego taki zespol zawsze bedzie u mnie na propsie - brak pretensjonalnosci czy jakiegos przymruzenia okiem, zamiast tego jest konkret z czasow, kiedy nie bylo konkretow. Muza jest dobra i podpisuje sie pod stwierdzeniem ze ten album zasluguje 10/10, ale obnizylem aby byc obiektywnym. I jak najbardziej polecam reszte ich dyskografii, bo jest nieziemska, nikt tak nie potrafi laczyc grindcore z Death / Thrash / Black jak oni. To jest nie do podrobienia i lepiej sluchac takich zespolow, niz jakich hipsterow co to sobie zapalili ziolo i nagle udaja twardych metali, choc tak naprawde to gardza metalem.

      mutant

      Usuń
  4. tlumacze swoja ocene, bo niektorzy nie umieja czytac ze zrozumieniem.
    riffy - wysmienite
    perkusja - wporzadku
    wokal - krwisty

    plyta ma wysoka ocene, poniewaz ma idealnie wywazone riffy + talent kompozytorski + wchodzi coraz lepiej z kazdym odsluchem. trzeba to przesluchac wiecej niz 1 raz, aby docenic, ale tak, oceniam ta plyte na 10/10, dalem nizsza ocene, zeby byc "obiektywnym" i tak, trzeba to przesluchac, nie ma zmiluj.

    Ponadto, owszem dochodzi kontekst czasowy. Nie chce go jednak uzywac, poniewaz album sie broni. Przy Desecrator, mialbym wiele obiekcji, bo tam Panowie niekoniecznie wiedzieli co robia, wiec bym ocenil ich nizej. Tutaj natomiast, jest kompetencja.

    Blood jest jednym z najlepszych zespolow na swiecie i wypadaloby znac ich cala dyskografie, ich ostatni album "Inferno" wyszedl w 2017 r. i jest czym sie zachwycac. Ta grupa nigdy nie zrobila kupy, zawsze trzymala wysoki poziom (za wyjatkiem debiuty, ktory zrobili na szybkosci, a ktory dzisiaj jest "kvltem").

    Ocena 4/10 niestety chyba bierze sie ze zlosliwosci - warto przesluchac ten material z otwartym uchem i na spokojnie - to jest naprawde dobry material, ktory wchodzi jak nalezy ma te elementy, ktore czynia Death Metal legendarnym. Nie ma takiej opcji abym mial to ocenic nisko, to rownie dobrze moglbym ocenic Morbid Angel, czy Deicide jako 1/10

    Sorry za brak polskich liter, pisze na przerwie w pracy.

    mutant

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talent kompozytorski hahahaha

      Usuń
    2. tak, maja wysoki talent kompozytorski. powiedz mi co lubisz, to tez sie bede mogl posmiac.

      mutant

      Usuń
    3. Blood okryłem dość późno, bo nie jest to zespół komercyjny i szerzej znany, a wielka to szkoda, bo podpisuje się pod słowami mutanta, że zespół po mistrzowsku miesza grindcore z innymi gatunkami (a czystego grindcore'a po prostu nie lubię) i nie wydał gównianego albumu trzymając świetny poziom.

      Lukas

      Usuń
  5. hellalujah :::
    Ja się z Tobą borubar zgadzam, ale ... (tu se wpisz notę o której myśłaleś) ?
    Noż kurwa :)
    W 92 debiutowal Vader, Incantation, Mostrosity, Hypocrisy, Vital Remains, Sinister i jeszcze wielu. Takie granie w 92? Jak bym to wtedy usłyszał, to bym się pewnie łobsrał.
    Dzięki mutant, bo zespól znałem, ale jakoś mi do tej pory brakowało zapału do przesłuchania.

    Wśród plusów...Na mnie robi wrażenie produkcja tego krążka. Brzmienie jest przechuj.

    To nie 9, ale też daleko od 3,5.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest naprawdę dobra płyta. Słuchałem ją tak wiele razy, że nie mogłem spocząć aż napisałem reckę. Myślałem co wybrać, czy tą płytę, czy O Agios Pethane, ale wybrałem tą, bo to jest jednak Death Metal. Ten zespół nigdy się nie skalał złą płytą, i dobrze sobie zrobisz, jak za przeproszeniem przesłuchasz resztę ich dyskografii. Obiecuję ci, że będziesz zadowolony. Ja też nie lubię grindcore, ale oni robili to dobrze - nie tak dobrze jak Repulsion, bo oni grali death/thrash, ale grali dość fajnie aby to słuchać. Naprawdę, nie mam czego się wstydzić i jestem gotów wziąć łańcuch na tego typa.

      m.

      Usuń
  6. Nowy IMMORTAL kiedy recenzja?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy immortal ssie!!!!

    OdpowiedzUsuń