23 marca 2010

Immortal – Sons Of Northern Darkness [2002]

Immortal - Sons Of Northern Darkness recenzja reviewLiiitooościii! Co za łokładka… banda umalowanych popieprzeńców z toporami i czymś, co przypomina sprzęt RTV (anteny pokojowe, dachowe). Ja rozumiem, że black metal coś ze sobą niesie (oprócz mroźnych wiatrów i imidżu a’la zapuszczony czarodziej albo Święty Mikołaj spod mostu), ale to już jest chyba lekka przesada i — kolejny, mać! — krok ku śmieszności. Niech jednak ta cała kretyńska otoczka nie odstraszy potencjalnych nabywców, bowiem muzyka zawarta na Sons Of Northern Darkness jest znacznie ambitniejsza niż wizerunek wykonawców. Płytę rozpoczyna mój ulubieniec — „One By One” — są w nim szybkie, melodyjne riffy, brutalne blasty, częste zmiany tempa i pewne zapędy w stronę kombinatorstwa, co czyni go najbardziej technicznym kawałkiem w historii Immortal. Wychodzi im to niegłupio (w wersji studyjnej!), więc tym większa szkoda, że nie zdecydowali się na większą ilość takich urozmaiconych patentów. Następnie uwagę zwraca już tylko „Tyrants” – to z kolei najwolniejszy numer Norwegów, ukazujący ich inne, również świeże oblicze. Wolne tempo, prosty ale bardzo udany główny riff, sporo melodii i klimatu sprawiają, że kark nieświadomie zgina się raz po raz. W pierwszej czwórce znajdują się ponadto utwór tytułowy i „Demonium” – kawałki, które spokojnie mogłyby znaleźć się na poprzedniej płycie, co może powodować pewien zgrzyt… Później, za sprawą wydłużenia numerów, wkrada się pewien niesympatyczny schematyzm i co za tym idzie – zalążki nudy. O jakimś syfie nie ma oczywiście mowy, bo znajdziemy tam sporo ciekawych fragmentów — raz szybszych, to znowu wolnych, akustycznych, itp. — jednak niczego naprawdę nowego już nie uświadczymy. Właściwie to druga część płyty (począwszy od „Within The Dark Mind”) jest tylko i wyłącznie zwrotem w stronę piątego albumu Norwegów z okazjonalnymi nawiązaniami do „Damned In Black” (a w przypadku „Beyond The North Waves” nawet do debiutu), a to niestety czyni Sons Of Northern Darkness krążkiem stosunkowo wtórnym. Owszem – zagranym na wysokim poziomie i ładnie wyprodukowanym (a nawet wypieszczonym – w Abyss), ale nadal wtórnym. Jedni będą tym faktem zachwyceni, inni zniesmaczeni, a u mnie wywołuje to niedosyt, bo w dwóch wymienionych na początku kawałkach pokazali, że stać ich na coś nowego. Sons Of Northern Darkness jest od strony muzycznej płytą bardzo dobrą, lecz nie jest to na pewno dla Immortal poziom wybitny.


ocena: 8/10
demo
oficjalna strona: www.immortalofficial.com

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Biedny Immortal, wkopał się w scenę black metalową, z której potem się starał wyjść. Oni stracili zainteresowanie blackiem już przy Battles in the North. Blizzard Beasts to praktycznie hołd dla Morbid Angel, a nast. płyty bardziej dla Manowar.

    OdpowiedzUsuń