2 maja 2011

God Dethroned – Bloody Blasphemy [1999]

God Dethroned - Bloody Blasphemy recenzja okładka review coverOwoce wieloletniej kariery God Dethroned zawsze były co najmniej dobre, parę razy trafiły się i znakomite, zresztą do dziś holenderska ekipa radzi sobie niezwykle sprawnie, nawet pomimo braku znaczącej promocji ze strony wytwórni. Nie zmienia to faktu, że pozycja najmocniejszego punktu ich dyskografii — opisywanego Bloody Blasphemy — wydaje się niezagrożona. Na trzeciej płycie tej kapeli po prostu wszystko się zgadza, a proporcje między najważniejszymi elementami — ostrą młócką i zajebistymi melodiami — są kapitalnie wyważone. Trzon muzyki stanowi świetnie brzmiący, dynamiczny i brutalny death metal z lekkim blackowym sznytem: agresywny wokal, szybkie blasty, porządna motoryka (Slayer!), dobre solówki, cholernie zaczepne riffy, a wszystko to cacy pod względem technicznym. Do tego od czasu do czasu pojawia się jakiś urozmaicający krwawą jatkę miękki patent (co na szczęście nie wpływa znacząco na ogólną brutalność): czyste chórki, babskie zawodzenie, klawisz, pianinko – a wszystko w rozsądnych, czyli niewielkich, dawkach. Słucha się tego lepiej niż wybornie, bo muza jest wyrazista, zwykle pruje w odpowiednim (bo szybkim) tempie, melodie miło łechcą uszy, a prostej konstrukcji teksty są w sam raz, żeby wydzierać ryja razem z Henrim. W takiej atmosferce czas z płytą (39 albo 45 minut – zależnie od wersji, na tej drugiej jest rimejk kawałka tytułowego z debiutu) mija niepostrzeżenie. Bloody Blasphemy zawiera niemal same mocno koncertowe przeboje, które po brzegi wyładowane są energią i chwytliwością. Przypuszczam, że każdy fan Holendrów, wskazując swoje ulubione szlagiery, wybierze przynajmniej jeden spośród „Serpent King”, „Nocturnal”, „The Execution Protocol' (to mój główny typ), „Boiling Blood”, „A View Of Ages”, „Under The Golden Wings Of Death” (ten też), „Firebreath”, „Bloody Blasphemy” (i ten!)… Wyjątek jest tylko jeden – „Soul Capture 1562”, który na hiciora jest po prostu za długi, zbyt epicki i rozbudowany, a którego podniosłość dodatkowo sprytnie zwiększono, wrzucając go w środek albumu między konkretne petardy. Jeśli z jakichś względów nie znacie tej płyty, to radzę migiem nadrobić to niedopatrzenie, bo to, obok dokonań Altar i Sinister, jeden z lepszych wytworów holenderskiej sceny końca XX wieku.


ocena: 9/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/goddethronedofficial

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:


Udostępnij:

3 komentarze:

  1. Siema Demo. Jakbyś miał w planie to weź jebnij reckę nowe Kata und Romka. Ja jeszcze płyty nie słyszałem, ciekaw jestem opinii, tudzież pojazdów po płycie. :E
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Bozia da, to wezmę i jebnę jeszcze w maju. Kupić można, acz nie w podskokach. Pozdrawiam!
    demo

    OdpowiedzUsuń
  3. przecież to arcydzieło. dlaczego tak mało ludzi to zna?

    OdpowiedzUsuń