23 listopada 2011

Malevolent Creation – Stillborn [1993]

Malevolent Creation - Stillborn recenzja okładka review coverWiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego Malevolent Creation, pomimo tylu płyt na koncie i potężnego stażu, nie mają nawet połowy tej sławy co Deicide czy Suffocation – wszak debiutowali w odpowiednim miejscu (Floryda + Roadrunner) i czasie (początek death metalowego boomu). Moim zdaniem odpowiedź znajdujemy na Stillborn – krążku przełomowym, który miast potwierdzić ich klasę i umocnić pozycję na scenie, okazał się bolesnym potknięciem w drodze na szczyt. Niestety nie jest to wyłącznie wina Roadrunner (któremu ten album „zawdzięcza” słabiutkie, niemal demówkowe brzmienie – kłania się przykład „Breeding The Spawn”), bo i sami muzycy się nie popisali. Konflikt wewnątrz kapeli zapewne sprzyjał nagromadzeniu gniewu i agresji, jednak nic z tego nie przełożyło się na muzykę, bo tej zwyczajnie brakuje kopa. Już bardziej daje się odczuć apatię, brak zaangażowania i chęć pierdolnięcia wszystkiego w cholerę. Tak się głupio składa, że z całego albumu najbardziej broni się… okładka. Materiał upchnięty na płycie nie jest naturalnie najgorszy, tylko został zagrany bez przekonania, prawdziwie death’owej iskry i okraszony kiepawymi wokalami. Tak więc nawet, gdy trafiają się ciekawsze fragmenty, Brett skutecznie zaniża ich poziom, czyniąc tym samym potężną przepaść między „Retribution” a Stillborn. Trochę to przykre, gdy w każdym kawałku słychać, że tak solidna kapela zwyczajnie męczy się graniem. Na tym się niestety nie kończy, bo ten klimat zniechęcenia udziela się słuchaczowi, który także się męczy. Efekt jest łatwy do przewidzenia – niespecjalnie chce się tej płytki słuchać. Nic dziwnego, że dostali kopa z wytwórni.


ocena: 5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/malevolentcreation

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

6 komentarzy:

  1. Siema Demo! Słuchałeś już Nader Sadek, a z polskiego podwórka nowego Deivos i Stillborn? Wszystkie płyty rozpierdalają porządnie w tym roku, polecam piekielnie gorąco. Zwłaszcza tej pierwszej przydałaby się recka, bo coś mi się wydaje że ten świetny band jest zbyt mało znany. Pozdro \m/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nader Sutek słyszałem, rzucony o glebę nie zostałem. Bardzo przereklamowany materiał, a wywalanie prawie 70 zyla za pół godziny nie rzucającego o glebę materiału to nie dla mnie. Deivos obił mi się o uszy, ale też kasy na nich na razie nie wydałem. Co do Stillborn - dla mnie skończyli się po pierwszej demówce, byli autorami jednego z bardziej żenujących koncertów jakie w życiu słyszałem, a jeden z członków (jeśli się na nim poznali to już były) to człek, którego głęboko zakorzenioną bucowość mogę potwierdzić na podstawie znajomości. Pieniędzy na nich wydawać nie zamierzam. Słuchaj lepiej Calm Hatchery.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, to szkoda że Nader Ci nie podszedł, mnie ta płyta sprawia dużo radości. Deivos "Demiurge of the void", to imho jedna z najlepszych płyt tego roku w kraju, świetny, techniczny, nienużący death za 30zł :P Co do Stillborn to paru członków już odpadło przez lata, więc może i ten buc o którym piszesz. ;) Daj im szansę, chociażby z empechujek, gdyż to naprawdę solidna kapela, nie ma co skreślać przez jakiegoś typa :P A Calm Hatchery przesłucham, moje ziomki z nimi koncertowali i mówili że bardzo dobra kapela.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tyle nie podszedł, co nie sponiewierał - brakuje mi tam prawdziwego deathowego gitarniaka z odpowiednim czuciem takiej muzy. Do posłuchania, ale bez wzwodu. Calm Hatchery to dobra kapela? Pierdolenie - zajebista, choć totalnie nieoryginalna, do tego za 25 zeta, więc mają kolejny atut. Niedługo będę musiał wrzucić reckę, bo wstyd by było, gdyby u nas nie zostali pogłaskani. Jak tak namawiasz na Stillborna, to spróbuję, na Twoją odpowiedzialność. Jak się nie spodobają, to zabiję Twoją żonę, matkę, siostrę, babkę, prababkę i wszystkich na literę P w województwie. Oczywiście jak tylko PKP zrobi obniżkę na bilety. Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Spoko, spoko, liczę że się nie zawiedziesz, bo Stillborn to rzeźnicki blackened death. Btw, zauważyłem że mało macie recek na literę U, jakieś Unleashed albo Ulcerate by się przydało. ;)
    Pozdro666!

    OdpowiedzUsuń
  6. Malevolent Creation to cholernie niedoceniona ekipa. Jak dla mnie, bogowie. MC i Immolation było odpowiedzialne za nawrócenie wielu dzieci dorastających w latach 00-wych na death metal, tak jak satyricon, immortal i emperor na black metal. Dzisiaj nikt o tym nie pamięta, bo i po co?

    Z Schuldinera robi się boga i twórcę Death Metalu, mimo iż facet nie cierpiał ekstremy i trzy razy próbował wydać Control Denied bez skutku (te nieudane próby stały się płytami Deathu), a wielu ludzi wciąż nie ma pojęcia co to jest Hellhammer.

    OdpowiedzUsuń