23 grudnia 2010

Suffocation – Breeding The Spawn [1993]

Suffocation - Breeding The Spawn recenzja reviewJest to z pewnością najtrudniejszy do „wyceny” album nowojorskiego Suffocation z całego ich bogatego dorobku. Nie dlatego, że jest jakiś ciężki do sklasyfikowania, eksperymentalny, wyprzedzający swoje czasy, czy coś w tym stylu. Naprawdę, nic z tych rzeczy. Ta płyta po prostu została brutalnie, doszczętnie i bezlitośnie zajebana przez brzmienie i produkcję. Dźwięk jest płaski, przytłumiony i momentami nieczytelny – płyta brzmi, jakby nagrywano ją w garażu na setkę, a potem zapomniano o masteringu. To dlatego krążek przez wielu jest ostentacyjnie olewany i traktowany jak swoista „dziura” w dyskografii. Człowiek, który za ten stan odpowiada powinien być ścigany listami gończymi, a potem siedzieć w celi z „napalonymi” pedałami. I tu mamy mały problem, bowiem to, że Breeding The Spawn został nagrany w sposób wybitnie gówniany (przez Paula Bagina w Noise Lab – nazwa doskonale pasuje do tego przybytku) to jedno, a to że puszczono go w tym stanie w świat, to drugie. Najwyraźniej Roadrunner poskąpił forsy na studio (poprzednio korzystano z usług Scotta Burnsa i Morrisound), a później na jakiekolwiek poprawki, chcąc jak najszybciej rzucić album na rynek i trzepać kasiorę przy minimalnych wkładach własnych na fali dobrze przyjętego debiutu. Zaś sam materiał robi niezwykle dobre wrażenie – muza jest bardziej techniczna, złożona, odrobinę melodyjna, a przy tym nadal brutalna. Pojawiają się zaskakująco charakterystyczne riffy, dzikie solówki i nowe pomysły na zaaranżowanie wolniejszych partii. Ciekawa ma się sprawa z basem (na tym stanowisku Chris Richards zastąpił Josh’a Baronh’a), bowiem, paradoksalnie, to właśnie ten instrument jako jedyny zyskał na brzmieniowej mizerii i jego obecność jest, umownie, dość dobrze słyszalna. Szczególnie godne polecenia są według mnie numery takie jak „Prelude To Repulsion”, „Anomalistic Offerings” (bodaj najlepszy na płycie), „Ornaments Of Decrepancy”, czy „Epitaph Of The Credulous”, choć prawdę mówiąc – absolutnie wszystkie powinny zadowolić fanów klasycznego death metalu. Zresztą, jak ktoś powątpiewa w muzyczny potencjał Breeding The Spawn, niech zapozna się z ponownie nagranym numerem tytułowym na „Pierced From Within” (od późniejszych rimejków dzieli go technologiczna przepaść, lecz nie poziom) – z takim brzmieniem ten album w zabijałby od pierwszej sekundy!


ocena: 7/10
demo
oficjalna strona: www.suffocationofficial.com

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Świetne utwory ze słabym brzmieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. hellalujah:::
    Z perspektywy lat, to brzmienie jest zaletą. Surowe do granic możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na przestrzeni lat po 8 albumach i 2 ep wciąż najpotężniejsze brzmienie ma Effigy 1991. Wciąż kruszy mury, Pierced też daje radę ale nie aż tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem tego napieprzania na brzmienie. Brzmienie jest świetne. Jak to zwykle z recenzjami bywa, ktoś tam kiedyś tak napisał i reszta jak barany to powtarza jeden za drugim. Effigy właśnie brzmi do dupy, jest takie przymulone, bulgoczące i ten niewyraźny wokal jakby miał kluski w gębie. Wystarczy oceniac według własnych uszu a nie peplać to co się gdzieś tam przeczyta.

    OdpowiedzUsuń