![Hateful - Epilogue Of Masquerade [2013] Hateful - Epilogue Of Masquerade recenzja review](http://img.considered-dead.pl/covers/2014/hateful-epilogue-of-masquerade.jpg) Recka będzie ekspresowa, bez niepotrzebnego wdawania się w szczegóły. Kapel szybszych, brutalniejszych, bardziej technicznych i lepiej brzmiących od Hateful na świecie nie brakuje. Ba! Jest ich całkiem sporo, nawet we Włoszech. Mimo to "Epilogue Of Masquerade" ma w sobie jakiś haczyk, który sprawia, że tej półgodzinnej płytki słucha się co najmniej dobrze i z dużą ochotą. Co to dokładnie jest? Cholerka, trudno powiedzieć. Może banalny fakt, że proporcje wymienionych na początku składników — plus szczypta nienachalnych melodii — są bardzo starannie dobrane, a kawałki sporządzone według takiej, bądź co bądź umiarkowanej (jakkolwiek ciągle pierońsko dalekiej od pedalstwa i pitolenia), receptury z łatwością lokują się na dłużej między uszami. I to mi się bardzo podoba, bo Włosi, w przeciwieństwie do innych, naprawdę nie robią niczego niezwykłego, a jednak moc oddziaływania ich materiału jest należyta. Ot, normalny, odpowiednio nienawistny (na co zresztą wskazuje nazwa) death’owy wygrzew – krótki, zwięzły i na temat. Choć to wszystko jest strasznie oklepane, to nudą nie powiewa ani przez chwilę, a takie urozmaicenia jak fajny instrumental (bo tak raczej należ traktować 'Stillbirth') tylko pogłębiają pozytywne wrażenie. Raczej nie ma w tym przypadku, bo za muzykami Hateful stoi kilka lat doświadczeń, chociaż "Epilogue Of Masquerade" to dopiero druga pozycja w ich oficjalnym dorobku. Nie mam właściwie żadnych wątpliwości, że ich kolejne albumy będą jeszcze lepsze, a jednocześnie jestem całkowicie przekonany że, szanse na przebicie się do świadomości większego grona odbiorców mają mizerne. Grają fajnie, ale doceniona przeze mnie normalność nie dla każdego będzie atutem.
Recka będzie ekspresowa, bez niepotrzebnego wdawania się w szczegóły. Kapel szybszych, brutalniejszych, bardziej technicznych i lepiej brzmiących od Hateful na świecie nie brakuje. Ba! Jest ich całkiem sporo, nawet we Włoszech. Mimo to "Epilogue Of Masquerade" ma w sobie jakiś haczyk, który sprawia, że tej półgodzinnej płytki słucha się co najmniej dobrze i z dużą ochotą. Co to dokładnie jest? Cholerka, trudno powiedzieć. Może banalny fakt, że proporcje wymienionych na początku składników — plus szczypta nienachalnych melodii — są bardzo starannie dobrane, a kawałki sporządzone według takiej, bądź co bądź umiarkowanej (jakkolwiek ciągle pierońsko dalekiej od pedalstwa i pitolenia), receptury z łatwością lokują się na dłużej między uszami. I to mi się bardzo podoba, bo Włosi, w przeciwieństwie do innych, naprawdę nie robią niczego niezwykłego, a jednak moc oddziaływania ich materiału jest należyta. Ot, normalny, odpowiednio nienawistny (na co zresztą wskazuje nazwa) death’owy wygrzew – krótki, zwięzły i na temat. Choć to wszystko jest strasznie oklepane, to nudą nie powiewa ani przez chwilę, a takie urozmaicenia jak fajny instrumental (bo tak raczej należ traktować 'Stillbirth') tylko pogłębiają pozytywne wrażenie. Raczej nie ma w tym przypadku, bo za muzykami Hateful stoi kilka lat doświadczeń, chociaż "Epilogue Of Masquerade" to dopiero druga pozycja w ich oficjalnym dorobku. Nie mam właściwie żadnych wątpliwości, że ich kolejne albumy będą jeszcze lepsze, a jednocześnie jestem całkowicie przekonany że, szanse na przebicie się do świadomości większego grona odbiorców mają mizerne. Grają fajnie, ale doceniona przeze mnie normalność nie dla każdego będzie atutem.
ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/hatefuldeathmetal
 




płyta którą muszę sobie bez kitu kupić.
OdpowiedzUsuńmutant