23 marca 2010

Death – Scream Bloody Gore [1987]

Death - Scream Bloody Gore recenzja okładka review coverWydany w 1987 roku, a zapewne wyczekiwany przez tabuny tape-traderów, debiut Death pokazał światu, że w podziemiach Florydy rodzi się prawdziwy kult… Zespół bardzo szybki, niezwykle brutalny, przerażający i… ZŁY! O tak, Scream Bloody Gore to przełom w dziedzinie ekstremalnej muzyki! Prowokuje (tzn. prowokowało) tu wszystko – nazwa, szydercza okładka, zaczepny tytuł, bezpośrednie teksty… Dziś taka otoczka, chociaż nadal znajduje zwolenników i ma swój urok, jest totalnie infantylna i może budzić pewne zażenowanie. No, ale co tam, w końcu nie to stanowi o sile wydawnictwa! Przejdźmy zatem do muzyki. Jest to mało oryginalny (pamiętajcie, że kiedyś było inaczej!) death/thrash inspirowany dokonaniami całej masy thrashowych ekstremistów z Venom, Kreator i Sodom na czele. Jakby tego było mało, dochodzi jeszcze kuuupa Slayera – dla przykładu takie „Denial Of Life” czy „Beyond The Unholy Grave” zalatują ekipą Kerrego Kinga na kilometr. Mimo tych oczywistych odwołań muza zagrana jest z prawdziwą pasją i niezłym wykopem. Materiał nie zieje tak ekstremą, jak demówki, ale to akurat zasługa wygładzonego brzmienia (czyste i ewidentnie thrashowe) i lepszego opanowania instrumentów, bo na pewno nie zmniejszenia poziomu agresji. Jak już wiadomo, muzyka nie jest zbyt odkrywcza (bo na to będzie miejsce za parę lat), ale bynajmniej nie do dupy. Kilka numerów zasługuje na specjalne wyróżnienie: „Zombie Ritual”, wspomniany „Denial Of Life”, oraz wielokrotnie skowerowany „Evil Dead”. Fajnie wypada również bardziej złożony utwór tytułowy, w którym słychać zaczątki stylu proklamowanego na „Leprosy”, a kontynuowanego na „Spiritual Healing”. OK, pomimo tej niezbyt entuzjastycznej recenzji, warto się ze Scream Bloody Gore zapoznać, bo płytka to stara, ale na pewno jara!


ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/DeathOfficial

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. 3 pierwsze (czyli czysto deathmetalowe) Deathy są genialne ale mimo że Leprosy najbardziej deceniana, Spiritual Healing najdolrzasza i najlepiej wyprodukowana to jednak Scream Bloody Gore to moja ulubiona

    OdpowiedzUsuń
  2. beznadziejna płyta

    Po pierwsze - chujowe brzmienie - riffy brzmią jak trzcinka

    Po drugie - nic ciekawego się tu nie dzieje poza Zombie Ritual - non stop to samo - nuda

    Po trzecie - chujowy wokal - ani groźny, ani ostry, ani jakikolwiek

    Po czwarte - beznadziejna perkusja - LOL, kto to nagrywał, serio?

    Po piąte - czy mam mówić więcej? Beznadziejny album, aż dziwne że ktoś to lubi, trzeba być spierdolony umysłowo, aby uważać to za osiągnięcie - chyba w paraolimpiadzie

    OdpowiedzUsuń