5 lipca 2011

Elend – Les Ténèbres du Dehors [1996]

Elend - Les Ténèbres du Dehors recenzja okładka review coverLes Ténèbres du Dehors to druga część lucyferiańskiej trylogii autorstwa Francuzów z Elend. Dwa lata upłynęły od wydania części pierwszej, a zarazem debiutanckiego albumu zespołu, a ekipa jak nie znała angielskiego, tak go nie zna nadal. To, że śpiewają po angielsku, nie znaczy oczywiście, że śpiewać po angielsku umieją. Że śpiewać w ogóle umieją – prym wiodą tu faceci, których wokalizy potrafią niekiedy wywołać uśmiech politowania na obliczu. Tym śmieszniejsze jest więc, że lgną do tego angielskiego, jak diabły do smoły. Ma to oczywiście swój urok, więcej nawet – dzięki temu pokracznemu angielskiemu całość zyskuje na arystokratyczności i dystynkcji. Ale tak to chyba jest, kiedy za angielski zabierają się żabojady i doprawiają go swoim akcentem i piekielnym „rh”. Żarty jednak na bok, bo Les Ténèbres du Dehors to coś więcej niż radosna angielszczyzna, to przede wszystkim kawał porządnego, neoklasycznego ambientu, który jest dodatkowo ubogacony (że tak sobie zapożyczę amboniaste powiedzonko) poważną, niewyświechtaną liryką. Mogłem już o tym pisać, ale nie zaszkodzi powtórzyć – mimo całej swojej lucyferycznej ambientowatości, nie jest Elend kapelą dla różnej maści mew i fanów zabawy w zjadanie kotów pod nieobecność rodziców. Co to, to nie – Elend jest kapelą dojrzałą, świadomą własnej dojrzałości i gotową podjąć niełatwy temat. A jeśli już się na coś zdecyduje, to efekt jest fantastyczny. Les Ténèbres du Dehors łatwy nie jest, jest ciężki i niejednokrotnie dołujący, ale emocje towarzyszące lekturze albumu wynagradzają po stokroć czas nań poświęcony i chwile zwątpienia. Tym bardziej, że po dwóch latach przygotowanie kompozycyjne i warsztatowe stoi na znacznie wyższym poziomie i większości mankamentów udało się powiedzieć „au revoir”. Całość jest spójniejsza, lepiej przemyślana i zaaranżowana. Produkcja lekko odstaje, ale śmiem twierdzić, że jest to działanie zamierzone – w końcu historia jest rodem z piekła, a tam są tylko Kasprzaki. Podsumowując należy stwierdzić, że Elend nagrał płytę poważną, zmuszającą do skupienia i wymagającą. Jest to jednak taki rodzaj wymuszenia, które nie tyle nie męczy, lecz wręcz zachęca do skosztowania zawartej na Les Ténèbres du Dehors muzyki.


ocena: 8,5/10
deaf
oficjalna strona: www.elend-music.org

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz