11 maja 2013

Neuraxis – Asylon [2011]

Neuraxis - Asylon recenzja reviewZbierałem się do tej recki od wielu miesięcy, miesiące zamieniły się w lata, a ja ciągle zebrać się nie mogłem. Bo tak na dobrą sprawę, po cholerę ją pisać? To, że Kanadyjczycy — z wymienioną sekcją rytmiczną — nagrali kolejny doskonały album, to oczywista oczywistość nie podlegająca kontestacji. Neuraxis to dla mnie obecnie jeden z dwóch-trzech zespołów, na których mogę w pełni polegać, że mnie nie zawiodą, i że nawet na milimetr nie obniżą swojego zajebiście wysokiego, a nieosiągalnego dla innych poziomu. Stąd też fakt, że Asylon jest albumem ze wszech miar wybornym, potwierdzającym klasę kapeli, zupełnie nie mógł mnie zaskoczyć. Tak miało być od początku i już! Toteż przyjąłem to jako… oczywistą oczywistość. W końcu to Neuraxis! Tak w ogóle, to przez pewien czas nawet próbowałem wymyślać na siłę jakieś braki tego materiału, żeby znowu nie wystawić maksymalnej oceny, ale z każdej kolejnej konfrontacji z płytą to właśnie Kanadyjczycy wychodzili zwycięsko. I co ja biedny mogę zrobić w takiej sytuacji? Tylko jedno – ponownie na koniec wklepać „10”. Bohaterowie tej recenzji zasłużyli sobie na to m.in. powrotem do krótszych, bardziej wybuchowych i tylko pozornie bezpośrednich utworów (objętościowo bliższych „Trilateral Progression” niż „The Thin Line Between” – tylko nie myślcie sobie, że mam coś do tych z piątej płyty!), ogromną brutalną chwytliwością (mój ulubiony „Asylum” to typowy dla nich hicior do zapamiętania na zawsze), zwracającymi uwagę zagrywkami, które pojawiają się tylko raz w kawałku (choćby to genialne zawieszenie w „Savior And Destroyer”) oraz spinającym całość — co się tyczy także tekstów i grafiki — klimatem z psychiatryka, w którym lobotomia jest na porządku dziennym i nocnym. Pamiętajcie, że to było TYLKO między innymi! Asylon powalających atutów ma znacznie więcej, wymienić wszystkich nie sposób (i nie mieszałbym do tego mojego lenistwa…), a najważniejszym jest chyba to, że to płyta w 100% w stylu Neuraxis, choć z oryginalnego składu już nikt się nie ostał. To powinna być wystarczająca rekomendacja dla tego materiału – jeśli tylko komuś podchodziły poprzednie dwa, to i ten łyknie jak urzędas premię za zasługi. Przy tych wszystkich zachwytach nie potrafię jednak powiedzieć, czy jest to krążek lepszy od „Trilateral Progression” i „The Thin Line Between”. Kanadyjczycy osiągnęli na tych płytach taki pułap, gdzie proste gradacje już wcale takie proste nie są, więc „najlepszość” bardziej tu wynika z nastroju w danej chwili niż z wartości muzyki. Niech wam wystarczy, że u mnie te trzy albumy na półce niemal skleiły się pudełkami.


ocena: 10/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/neuraxismetal

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz