1 lipca 2023

Inveracity – Extermination Of Millions [2007]

Inveracity - Extermination Of Millions recenzja reviewBył taki okres, 15-20 lat temu, kiedy najlepszym (albo najprostszym) patentem, żeby załapać się w szeregi Unique Leader Records, było granie jak Deeds Of Flesh, bo nic tak nie łechce ego muzyka-właściciela wytwórni jak zapatrzeni w niego liczni naśladowcy. Taka polityka wydawcy sprawiła, że na kontrakt załapali się m.in. Arkaik, Beheaded, Decrepit Birth, Severed Savior oraz bohaterowie tej recenzji, którzy w tym gronie zrobili bodaj najmniejszą karierę, ale i tak trafili ze swoją muzyką tam, gdzie trzeba.

Na opatrzonym paskudną okładką Extermination Of Millions grecki kwartet dokonał sporego przeskoku jakościowego w porównaniu z dość nieokrzesanym debiutem; Inveracity stworzyli materiał znacznie dojrzalszy, lepiej dopracowany i profesjonalnie wyprodukowany, a przy tym jeszcze bardziej ekstremalny. Album składa się dziesięciu nowych utworów (plus ponownie nagrany numer ze splitu ze szwedzkim Insision) utrzymanych w charakterystycznym dla Deeds Of Flesh stylu brutalnego i technicznego death metalu, które — choć pozbawione oryginalności — przewyższają wszystko, co Amerykanie kiedykolwiek wydali.

Inveracity bardzo dużo zyskali na wpuszczeniu do kompozycji odrobiny powietrza, większym zróżnicowaniu tempa (przy czym oczywiście dominują te najszybsze) czy odważniejszym podejściu do melodii. Nie bez znaczenia jest również świetny, a praktycznie nieobecny u Deeds Of Flesh, feeling, z którym zagrali ten materiał. Dzięki osiągniętej w ten sposób chwytliwości Extermination Of Millions rajcuje od początku do końca i na żadnym etapie nie przekształca się w pozbawioną dynamiki jednowymiarową napierdalankę. Tu nie ma ani miejsca ani czasu na jałowe wypełniacze, infantylne intra czy elektroniczne popierdywania, więc album ma porządny flow i nie nudzi nawet przez moment.

Extermination Of Millions to znakomity, efektowny i intensywny, ale i niestety nieco niedoceniony krążek, na którym Grecy wyciągnęli to, co najlepsze w brutalnym i technicznym death metalu i podali w bardzo atrakcyjnej i przystępnej formie. A to wszystko bez uciekania się do jakichkolwiek kompromisów.


ocena: 9/10
demo

podobne płyty:

Udostępnij:

7 komentarzy:

  1. Co do debiutu: tytuły, teksty, okładka to kompletne, stu procentowe dno. Da się bardziej debilnie, bardziej prostacko? Może nie, może tak, Fakt, że na takim samym poziomie głupoty tekstowo-okładkowej znajdzie się sporo płyt. Jak ich traktować poważnie?
    Na drugim albumie jest trochę lepiej pod tym względem. Co nie zmienia faktu, że pomimo zgrabnej okołosuffocationowej muzyki otoczka pozamuzyczna zniechęca do słuchania.

    OdpowiedzUsuń
  2. rzadki przykład brutalnego grania z GRECJI. nie znam chyba w każdym bądź razie drugiego znanego zespołu grające brutalnie z tamtego kraju. jak dla mnie klasyk i ch i można śmiało polecać ludziom, którzy nie przepadają za takim stylem.

    mutant

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na maniaka brutal DM, to bardzo niesprawiedliwie podchodzisz do kwestii Deeds of Flesh. Reduced to Ashes, Path of the Weakening to jest topowa liga, zimne, nieco Morbidowe riffy w brutal dm stylistyce.
    No czy napiszesz o mocno niedocenionej płycie Mortal Decay, jaką jest Forensic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mortal Decay MOCNO na propsie, ja na pewno planuje sobie pouzupełniać ich dyskografię w swojej kolekcji.

      mutant

      Usuń
    2. "Path..." i "Mark..." należą do moich ulubionych płyt Deedsów ze "starszych czasów" i w momencie wydania bardzo mi się podobały, bo były czymś nowym. Po latach już tak często do nich nie wracam, ale bardzo doceniam, że stworzyli pewne podstawy, na których inni (choćby opisywani tu Inveracity) potrafili zrobić coś fajniejszego.

      A o "Forensic" w sumie mogę zahaczyć przy okazji odkopywania starszych płyt z ULR, tym bardziej, że to ich pierwsza płyta, która mi się naprawdę spodobała. Osobną kwestią jest to, że Mortal Decay nie ma na blogu zbyt dużego brania...

      Usuń
    3. Nie no, DoF mieli również zajebisty start w postaci EPki. Zero oryginalności, ale dobry kotlet smakuje któryś raz z kolei.
      Forensic to jazda bez trzymanki, moja osobista pierwsza liga wśród przemilczanych klasyków death metalu. A jak nie ma dużego brania, to trzeba edukować.

      Usuń
    4. A demówki Mortal Decay rozpierdalają!

      Usuń